-Serio był pan managerem moich rodziców? - zapytał Naruto
zdziwiony. Właśnie skończył zajęcia z tańca i marzył o tym, aby wziąć gorący
prysznic.
-Tak, dzięki mnie właściwie się poznali. - Potwierdził
Jirayia - To jak?
-Uhmm.. - zawahał się blondyn - Nie mam pieniędzy -
powiedział nieco zmieszany. - Raczej nie będzie mnie na to stać.
-Rozumiem - westchnął Jiraiya, ale popatrzał się na nagie
ramiona chłopaka. Opalona gładka skóra, pot spływał po odsłoniętych
obojczykach. Tancerze na ćwiczeniach nie ubierali się zbyt cnotliwie. Nie na
ćwiczenia, gdzie musieli mieć swobodę ruchów. Zazwyczaj nosili elastyczne przylegające
do ciała ciuchy. Tak jak Naruto, który miał na sobie bardzo krótkie czarne
spodenki przylegające do zgrabnych pośladków i luźną rozciągnięta koszulkę bez
rękawka, która teraz przylegała do spoconego, umięśnionego brzucha. - Ale twoi
rodzice już sporo dla mnie zarobili właściwie - Jirayia miał słabość do ludzi o
podobnej urodzie, co tu ukrywać... - Jak załatwię ci jakiś angaż to sobie
odpowiednio odliczę.
-Serio?! - Ucieszył się blondyn od razu się rozpromieniając.
Jirayia pokiwał głową uśmiechając się. - To od czego zaczynamy? - Zapytał
rozochocony.
-Hmm - zastanowił się sannin - Może twój image. Pokażesz mi
swoje rzeczy?
-Ok - opowiedział Naruto i zaprowadził swojego managera do
swojego pokoju.
*
* *
Sasuke przed lekcją historii muzyki wrócił do pokoju by
zobaczyć w nim Naruto i Jiraiyę. Srebrnowłosy wyrzucał z szafy ciuchy chłopaka,
a Naruto wygadał jakby miał się rozpłakać, gdy facet nie pozwalał mu zachować
jakiejś bluzy.
-Jiraya... - Sasuke spojrzał na znajomego srebrnowłosego. Każdy
znał Jiraiyę w tym biznesie, a Sasuke nawet z nim jakiś czas współpracował. Zresztą
Jiraya pracował z rodzicami Sasuke i Itachiego, no i oczywiście z samym Itachim.
-Nie myślałem, że zobaczę cię w swoim pokoju - powiedział odkładając
pokrowiec z gitarą na swoje łóżko.
-Yo! Sasuke - przywitał się Jiraya - Tym razem nie
przyszedłem do ciebie. Robię porządek z wizerunkiem Naruto - skinął głową w
kierunku blondyna. Ten przed chwilą brał prysznic i był ubrany jedynie w
intensywnie pomarańczowy ręcznik zawieszony na biodrach. Rzeczywiście miał
piękne ciało.
-Moja koszulka z żabką… - jęknął płaczliwie blondyn.
-Sasuke, pożyczysz nam jakieś ciuchy, żebym nie wstydził się
z nim wyjść na zakupy?
-Coś bez płazów? - Sasuke uśmiechnął się do Jirayi, a jego
oczy w tej chwili się śmiały. Był to rzadki widok u Sasuke który wiecznie
utrzymywał swój mroczny image. Ale Jiraya był jak rodzina. Pracował z nim już
wystarczająco długo, by ten rzadki widok nie powodował u niego wyrazu
zaskoczenia. Doszedł do swojej szafki i wyjął z niej ciemną bluzkę bez rękawów
z paroma przyczepionymi łańcuszkami. Jeansy, które dla Sasuke są były bardzo obcisłe
więc powinny być dobre dla Naruto. Musiał im jedynie wywinąć nogawki. Do tego
obowiązkowo dorzucił pasek z ćwiekami i skórzaną designerską kurtkę i wysokie
do kolan buty. Podał ten komplet ciuchów Naruto.
-A ja pójdę podpalić żabkę - uśmiechnął się wrednie Sasuke chwytając
koszulkę blondyna
Naruto odprowadził Sasuke zrozpaczonym wzrokiem. Bardzo
lubił tę koszulkę...
* * *
Po chwili już wyjechał na miasto z Jirayą ubrany w ciuchy od
Sasuke. Nie widział potrzeby, dla której miałby zakładać również buty Sasuke,
ale Jirayia się uparł. Poza tym wyglądał w tym wszystkim zupełnie inaczej niż
zwykle. Czerń ubrań podkreślała jasność jego oczu oraz idealnie kontrastowała z
blond włosami. Jirayia z pewnością by go wyrwał, gdyby spotkał go tak ubranego
w jakimś barze. Sannin pomyślał, że chłopak musi się częściej ubierać na
czarno. Ale z tym akurat były problemy. Bardzo szybko wyszło na jaw, że chłopak
uwielbia żywe kolory, a ciemnych po prostu nienawidzi. Mimo wszystko Jirayi
udało się wcisnąć mu kilka ubrań i tego koloru. Blondyn najchętniej podchodził
do zakupów w sklepie sportowym. Ale rzeczą, która przeraziła go jeszcze
bardziej niż obcisła różowa koszulka z Hello Kitty, którą wcisnął mu Jirayia
były ceny ubrań. Miał wrażenie, że nigdy się nie wypłaci. Tylu pieniędzy co
wydał na jego ciuchy Jirayia, nie zarabiał nawet w ciągu miesiąca.
-Czemu musimy kupować takie drogie ciuchy? - zapytał blondyn
w kolejnym sklepie przymierzając spodnie- rurki - które wydały mu się wyjątkowo
ciasne - nawet nie są zbyt wygodne.
-W twoim fachu bardzo liczy się wygląd. A te ciuchy
sprawiają, że wyglądasz seksi. Ludzie to kupią - stwierdził fachowo sannin
przyglądając się chłopakowi z zadowoleniem.
-Za godzinę muszę się pokazać w knajpie - powiedział Naruto
spoglądając na zegarek.
-Dobra, no to lecimy jeszcze do kosmetyczki - powiedział
Jirayia idąc zapłacić.
-Cooo?! - krzyknął za nim Naruto.
* *
*
Kiedy w końcu był wolny był świeży, pachnący, wymuskany i
rzeczywiście seksowny, udał się piechotą do restauracji w której pracował. Kobiety
i co niektórzy mężczyźni przyglądali mu się w trakcie tego spaceru. Czuł się
dziwnie pod natłokiem tych spojrzeń. Ale szybko zostały one wynagrodzone przez
wyjątkowo wysokie napiwki, jakie dostawał od ludzi, kiedy już zaczął pracę.
Pracował jako kelner w wysoko ocenianej knajpce. Czasem też pomagał na zmywaku.
Jedyne co mu niezbyt przypadło do gustu, to to że szef lokalu baczniej mu się
dziś przyglądał. "Pewnie myśli, że się tak odstawiłem, bo ktoś podkrada z
kasy i pada na mnie" - zaklął w myśli. Zawsze był uczciwym pracownikiem.
Ale co tu ukrywać, właściciel lokalu był wredny. Naruto miał na sobie wysokie
buty, podobne do tych, które pożyczył mu wcześniej Sasuke, czarne rurki
podkreślające jego długie nogi i zgrabny tyłek i czarną koszulę przylegającą do
ciała i odsłaniającą zgrabne obojczyki. Włosy miał podpięte malutkimi
spineczkami tak, aby nie wpadały mu do oczu. W dodatku ich końcówki były lekko
muśnięte kosmetycznym woskiem. Robota stylistki. W pasie miał przewiązany biały
fartuch z logo restauracji. Wyglądał po prostu szałowo. Blondyn nie zdawał sobie
sprawy, że szef lokalu najbardziej intensywnie wpatrywał się w jego tyłek.
* * *
Sasuke po lekcjach
nie wiedzieć czemu dał się zaciągnąć przez zespół do jakiejś kawiarenki która
jeden z nich uznał za super miejscem w którym wielu spotyka się ludzi z szkoły.
Największym problemem było zaciągnięcie tam Uchihy, który trzymał się zazwyczaj
z daleka od takich miejsc. Wchodząc do kawiarni zwrócili od razu na siebie
uwagę a zwłaszcza Sasuke, który szedł przodem jak na lidera przystało. Przebrał
się, miał na sobie siatkowa koszulkę przylegająco do jego bardzo seksownego
ciała. Ukazywała wszystko poza sutkami, które sobie zaklejone były specjalnymi
naklejkami x-ami. Do tego miał bardzo obcisłe jeansy i kozaki z ćwiekami. Widząc
na sobie spojrzenie szefa a raczej nie zbyt przyjemne spojrzenie zmierzł go z
jednych spojrzeń, które zabijało. Przez przypadek wpadł na Naruto, który byłby
się wywalił gdyby nie to, że Sasuke złapał go od razu w pasie przyciągając go
do siebie.
-Ach, Naruto, nie poznałem cię Ero-sanin się widzę dobrze
tobą zajął-zmierzył blondyna od stóp do głowy. Blondyn bardziej przejął sie tym,
aby nie rozlać napojów, które niósł na tacy trzymanej w jednej ręce, niż tym ze
sam o mało sie nie wywrócił. Udało mu sie nie uronić ani kropli. Kiedy juz złapał
równowagę dzięki pomocy Sasuke, uśmiechnął sie do niego promiennie. Potrafił zarazić
dobrym humorem zwłaszcza, kiedy wyglądał tak uroczo.
-O! Sasuke! Dzięki - popatrzał sie na grupę, z która przyszedł
- stolik dla czterech osób tak? - Zaprowadził ich do stolika w jednym z
przytulniejszych miejsc. - Zaraz przyjdę po zamówienia - uśmiechnął się sie
lekko i zaniósł napoje, które niósł do innego stolika.
-Od kiedy znasz tu obsługę? - Zapytał, Suigetsu sięgając po
menu.
-Nie znam, ten tutaj to mój współlokator - Sasuke
odpowiedział siadając przy wskazanym stoliku. -Bardziej ja sie powinienem zdziwić,
że wy znacie takie miejsca. Słodziutkie miejsca bez charakteru - Sasuke
przechylił sie jak zwykle odchylając krzesło do tyłu i zakładając nogę na nogę,
jednym łokciem opał sie o oparcie swojego krzesła. - Wolę ciemniejsza miejsca,
z dymem papierosowym, głośną muzyką i stadem dziewczyn - przesunął znudzonym
spojrzeniem po tym sali.
-Niezły współlokator - mruknął Suigetsu. - Ja chcę to
ciastko - zawołał radośnie wskazując Karin jakąś pozycje w menu. Tymczasem przy
ich stoliku pojawił się Naruto.
-W czym mogę służyć?
-Jakie urocze przywitanie, nie ma co - Sasuke parsknął śmiechem
na widok blondyna. Taka ugodowa postawa wcale do niego nie pasowała. Bardziej
mu pasowało bycie dzikim i nieogarniętym. -Zaproponuj coś, co nie jest za
słodkie ani gorzkie, do picia i do jedzenia, a ja przemyślę czy ci oddać twoją
koszulkę z żabką, - Sasuke spojrzał się na Naruto spojrzeniem mówiącym, że ma
tą koszulkę i że za drobną opłatą mu ją odda. Ten otworzył już usta robiąc
przysłowiową rybkę i spąsowiał lekko na policzkach. W ustach Sasuke wspomnienie
o koszulce z żabką brzmiało co najmniej zawstydzająco.
-Hmm.. - zastanowił się chwilę blondyn - Może jako drinka
oferowałbym mohito, lekko miętowy, przede wszystkim dobrze schłodzony, nie za
słodki, świetnie gasi pragnienie. Do jedzenia, co bym polecił zależy od tego,
czy wpadłeś zjeść coś porządnego, czy po prostu coś przekąsić. - Uśmiechnął się
blondyn kierując uśmiech do Karin, chyba miał czuja, od kogo może dostać
najwyższy napiwek.
-Cos porządniejszego. Zostawiam wybór tobie tylko żeby nie
było żadnych grzybów, ani cebuli, najlepiej też coś lekkiego, i skocz mi po
paczkę papierosów. Żabciu - uśmiechną się wrednie. - Wyjął swój portfel, z
którego wyjął dość gruby napiwek dla Naruto. - Masz blondasie, wy też nie
żałujcie na niego skoro to mój współlokator i syn Uzumakiego - rzucił do swoich
kumpli z zespołu, którzy na słowa Sasuke od razu po tym jak już sięgnęli po
portfele, aby obdarzyć kelnera sowitymi napiwkami. Cały zespół by fanem ojca
tego chłopaka.
-Nie trzeba – odezwał się chłodno Naruto. Nienawidził, kiedy
ludzie patrzyli na niego przez pryzmat tego, kim był jego ojciec. Przynajmniej
nie wtedy, kiedy to właśnie tylko jego nazwisko miało mu pomóc coś osiągnąć –
Za chwilę wydam resztę – powiedział znowu uśmiechając się, tym razem wymuszonym
uśmiechem, powstrzymując się od zgrzytnięcia zębami. Z jakiegoś powodu nie
chciał, żeby właśnie Sasuke widział w nim tylko syna znanego muzyka. Zebrał zamówienia od reszty zespołu i odszedł
do baru. Karin poprawiła okulary śledząc go wzrokiem.
-No no, nie zauważyłam wcześniej, że ten kelner jest taki
śliczny – powiedziała chcąc rozładować nieco napięcie, chociaż nie wiedziała
skąd ta nagła zmiana w zachowaniu chłopaka.
- Akurat - zaśmiał się Suigetsu - A niby dlaczego tutaj
przychodzimy? Od dwóch tygodni wlepiasz w niego ślepia. Serio syn Uzumakiego? –
Zapytał kierując ostatnie pytanie do Uchihy - A gra coś na gitarze albo śpiewa?
Bo jeśli tylko robi zajebiste drinki to nie mam co się czuć zazdrosny -
zarechotał. Tymczasem blondyn zaniósł ich zamówienia do kuchni i zabrał się za
przyrządzanie drinków. W chwili, kiedy nalewał piwo dla Suigetsu jego szef
położył mu rękę na ramieniu i coś powiedział. Blondyn wyglądał na lekko
skonsternowanego, ale odpowiedział coś i pokiwał głową potakująco. Już po
chwili przyniósł ich napoje, na tacy uniesionej wysoko w jednej ręce. Na tę chwilę Sasuke nie odpowiedział na
pytanie Suigetsu.
- Za chwilkę dostarczę resztę zamówienia. Używamy tylko
świeżych produktów, więc to może potrwać chwilkę. – Wyjaśnił wydając resztę
Sasuke. Uśmiechnął się i ukłonił, po czym odszedł i zniknął za drzwiami
prowadzącymi na zaplecze.
-Nie on jest tylko tancerzem, um i na zajęciach z aktorstwa,
gdy mieliśmy durne zadanie o lustrach a ja zacząłem udawać, że gram na gitarze
on powtarzając moje ruchy nie wydawał się być bardziej przyzwyczajony do
trzymania gitary, więc chyba jedynie robi drinki i majta tyłkiem na imprezach i
teledyskach - Sasuke uśmiechnął się lekko sięgając po swojego drinka, który by
całkiem smaczny.
-Jego starą jest Kushina? Stary, miałem jej plakat nad
łóżkiem - roześmiał się Suigetsu. - Gorąca była - Playboy miał ją ze 3 razy na
rozkładówce - Suigetsu przestał się śmiać - Aż mi głupio, kiedy pomyślę, że
napalałem się na mamuśkę Twojego współlokatora.
-Ty ogólnie powinieneś się czuć głupio, że napalasz się na
martwą kobietę. Tak na serio trochę głupio wychodzi, nawet ja się tak nie
bawię. Nekrofilia nie kręci mnie bardziej - przewrócił oczami Uchiha
-Jak pozowała do zdjęć to była jeszcze żywa - żachnął się
Suigetsu.
Po pewnej chwili pojawił się też blondyn z tacą. Postawił
przed nimi ich zamówienia. Dla Sasuke oczywiście wybierając coś smacznego,
lekkiego, ale i sycącego.
-Smacznego - ukłonił się grzecznie.
-Dzięki- Sasuke i
reszta zaczęli jeść przyjedzone przez Naruto jedzenie. Sasuke pomyślał na głos,
że przynajmniej blondyn będzie umiał mu żarcie przygotować po jakiejś męczącej
imprezie.
-On raczej tutaj nie gotuje - udzieliła się Karin - Ale za
to czasem dorabia sobie w barze z ramenem, gdzie już pomaga kucharzowi...
-Karin, brzmisz jak fanka prześladowca - popatrzał się na
nią Suigetsu z udanym przerażeniem, po czym wybuchł śmiechem. Tylko Yuugo jak
zwykle nie udzielał się w rozmowie. W ogóle zazwyczaj niechętnie się odzywał.
-Tak. Brzmisz jak prześladowczyni, powiem mu żeby uważał na ciebie,
bo niedługo go zgwałcisz i będziecie mieć jeszcze dziecko. A te dziecko było by
najbiedniejsze na świecie patrząc na ciebie i tego blondasa, który daję się mi
szantażować za koszulkę z żabką - parsknął śmiechem Sasuke.
-Nie jestem prześladowczynią - żachnęła się Karin
poprawiając okulary - Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie Sasuke-kun. A ten
chłopak po prostu jest słodki, no to go kojarzę z paru miejsc. A to z żabką sam
wiesz jak brzmi. Słodko - wydęła usta jak mała dziewczynka. Była świetną
basistką i mimo że kila razy ją bzyknął, nigdy nie robiła mu awantur o inne
dziewczyny, ani nie próbowała zmusić do wplątywania się w jakikolwiek związek.
Sasuke uśmiechnął się lekko. Cóż pochlebiały mu słowa Karin,
która była zresztą jedyną dziewczyną, którą na prawdę lubił i nawet czasami żałował,
że jego serce jest za zimne by w kimkolwiek mógł się zakochać. - Skoro tak to
może jednak skreślę dziewczynę z dzisiejszego wieczora i może razem spędzimy tą
noc? Równie przyjemnie - zaproponował bez większej krępacji. W tym zespole
tylko Sasuke mógł uprawiać seks z Karin.
-Bardzo chętnie - zaśmiała się Karin rumieniąc. Sasuke
słyszał jak klęła, kiedy była wściekła albo skacowana, więc domyślał się, że te
rumieńce są jedynie jej grą aktorską wyćwiczoną specjalnie dla niego. Sasuke
uwielbiał zawstydzać dziewczyny.
-Świetne to ciasto - powiedział Suigetsu podnosząc rękę, aby
przywołać kelnera - Zjem jeszcze jedno.
Naruto który chyba zza ściany zauważył gest Suigetsu,
przyszedł do ich stolika z zaplecza.
-W czym mogę pomóc? – Zapytał oficjalnie.
-No w wielu rzeczach mógłbyś pomóc... - Powiedział Suigetsu
zanim zdążył się ugryźć w język mierząc blondyna dziwnym spojrzeniem.
Powstrzymywał się od kręcenia z facetami prawdopodobnie jedynie ze względu na
szacunek do Sasuke, dla którego płeć jednak miała spore znaczenie, a wizerunek
zespołu był najważniejszy. - Eee znaczy sie chciałbym jeszcze raz to ciasto i
może jeszcze jedno piwko.
-Już się robi - odpowiedział blondyn notując coś w notesiku
zamówień - A! Sasuke, będę dziś raczej wracał dość późno, więc fajnie by było
gdybyś nie robił żadnej imprezy. Jutro też muszę wcześnie wstać.
-Spoko, ja wychodzę na imprezę, też będę w miarę późno -
powiedział Sasuke.- Do której tu w ogóle pracujesz? Może chcesz żebym na ciebie
poczekał, czy cos? - Spytał sie z czystej grzeczności, bo mimo wszystko był
grzecznym chłopcem, bynajmniej dla co poniektórych. A że Naruto był całkiem w
porządku chłopakiem wolał go nie odstraszać bardziej od siebie zwłaszcza, że
wydawało się Sasuke iż będzie miał sporo korzyści z znajomości z nim, na przykład
śniadanie lub sprzątnięty pokój.
-Powinienem kończyć za niecałą godzinę, ale dziś wyjątkowo
będę musiał zostać dłużej, więc nie wiem – powiedział, chociaż nie oczekiwał,
aby Uchiha miał na niego czekać. Właściwie miał nadzieję, że to czekanie
wystarczająco go zniechęci. Lider Hebi miał zbyt duże skłonności do
gwiazdorzenia, przynajmniej jak na jego oko.
-Poczekam na ciebie, więc nie musisz się spieszyć, ja i tak
nie mam nic do robienia w ciągu 3 godzin- powiedział Sasuke obserwując reakcję
chłopaka. Naruto uniósł kpiąco jedną brew, zachowanie Uchihy wydało mu się
bardzo podejrzane. Czyżby nacisnął mu za mocno na odcisk, odmawiając wcześniej
napiwku? - A teraz daj mi jeszcze tego drinka, bo dobry jest – odezwał się
ponownie Sasuke uśmiechając się do Naruto, któremu niczym striptizerce wsunął
za pasek spodni trochę kasy, na tyle jednak dużo żeby Naruto mógł sie ucieszyć,
chociaż bardziej powstrzymywał się od wzdrygnięcia. Dzisiaj dostawał naprawdę
duże napiwki. „Dupek” – nazwał klienta w myśli Naruto wyciągając banknot zza
paska. Mimo wszystko jego twarz nie odzwierciedliła zdenerwowania sytuacją.
-Już się robi - uśmiechnął się Naruto i w wesołych
podskokach ruszył do baru. Wielkość napiwku poprawiała humor, właściwie powinien
i tak mu już zapłacić za uszczerbek na psychice związany z przebywaniem w
obecności takiej gwiazdy. Po drodze jego szef zgromił go wzrokiem, więc blondyn
potulnie schylił głowę i spokojnym krokiem doszedł do baru. Po chwili wrócił z
zamówieniem i oddalił się ponownie.
-Ojej Sasuke, co ty się taki milutki zrobiłeś - zapytał
Suigetsu szturchając Uchihę w ramię.
-Ja nie będę długo siedzieć, muszę skoczyć do muzycznego -
odezwał się w końcu Jugo.
-Mhm - mruknęła Karin - ja też muszę jeszcze przed imprezą
skoczyć do kosmetyczki, a pewnie ten głupek Suigetsu powlecze się za mną.
-Nie nazywaj mnie tak jędzo! - Obruszył się Suigetsu. Wszyscy
poza samą Karin, wiedzieli, że Suigetsu od niemal samego początku na nią
leciał. Ale do niej nie startował, ze względu na zasady. Tylko Uchiha mógł z
nią uprawiać sex, a Hozuki nie wierzył w związki ograniczające się tylko i
wyłącznie do rozmów i trzymania się za rękę.
-Jak powiedziałeś?! - Zdenerwowała się Karin
-Sasuke ratuj! - Zawołał Suigetsu chwytając Sasuke za ramię.
-Karin – westchnął Sasuke. - Nie bij Suigetsu. Popatrz na
niego. Czy mogłabyś go uderzyć?- Zapytał niemal jakby ją pouczał, po czym spojrzał
się na kumpla. -Hmm, racja, bij go – uśmiechnął się wrednie do Hozukiego.
Po jakimś czasie wszyscy członkowie zespołu poza Sasuke
opuścili lokal. Nie mając nic do roboty zajął się przeglądaniem swojej poczty
przez komórkę. Przestał przy tej czynności zwracać już uwagę na cokolwiek
innego, aż w końcu minęła godzina, która jak mówił Uzumaki powinna wcześniej
dzielić go od końca pracy. W kawiarni zostali jedynie pracownicy i może ze
dwóch klientów poza nim.
Naruto przebiegł
jeszcze po sali przecierając szmatką wolne stoliki oraz bar. Nie zdawał sobie
sprawy, że jego szef cały czas śledził go wzrokiem paląc papierosa. A już tym bardziej
nie wiedział, że sposób w jaki wyciera stoliki, wyciągając się nad nimi, aby
zrobić to szybciej zamiast biegać dookoła, pomagał mu zgrabnie wyeksponować
długie nogi i jędrne pośladki. Machnął na pożegnanie kilku kelnerką i zwrócił
uwagę pozostałym klientom, że już zamykają. Pomógł barmanowi poustawiać
szklanki a później, także jego pożegnał. Wyszedł na zaplecze, musiał uporać się
z brudnymi naczyniami. Nie chciał, aby Sasuke musiał zbyt długo czekać, to też
dość szybko się z nimi uporał i zamknął mokre, ale czyste naczynia w suszarce.
Zdjął fartuch, wszedł na salę pożegnać się z szefem i zakomunikować, że
skończył. Mizuki skinął na niego ręką, aby przeszedł z nim na zaplecze. Naruto
westchnął i rozejrzał się po sali wypatrując Sasuke. Nie zauważył go zza kanapy,
na której ten siedział pochylony nad telefonem. Mizuki wziął ze sobą księgę
przychodów. Naruto przełknął ślinę wchodząc za nim na zaplecze. Wiedział, że
ostatnio ginęły im z kasy pieniądze, a ktoś będzie musiał za to oberwać,
chociaż to nie on podbierał. Wiedział, że jak by raz był nieuczciwy już nikt by
go nigdy nie zatrudnił. A on potrzebował pracy. Zwłaszcza tej tutaj, gdzie nie
raz udało mu się zdobyć porządne napiwki.
-Uzumaki - odezwał się szef. - Popatrz na te rachunki -
powiedział rozkładając przed nim na biurku księgę. - Nie sądzisz, że coś tu nie
pasuje? - Zapytał zapalając kolejnego papierosa.
-Tak, ktoś musi próbować pana oszukiwać - powiedział Naruto
beznamiętnym tonem. Spodziewał się, że zaraz straci pracę i opinię u innych
pracodawców. W końcu był synem muzyka, który do tego już nie żył. A jak
większość postrzega sieroty kradną.
-Dokładnie, ktoś podpierdala moją forsę, wiesz może kto? Czy
to nie ty Naruto?
-Nie wiem kto. Ale nie ja. - Naruto nie łudził się nawet
myślą, że mu uwierzy. Zwłaszcza, że już na niego krzyczał.
-Ah taak? - powiedział Mizuki - Myślisz, że jestem ślepy?! -
krzyknął już nieźle wkurzony.
-Nie, wcale tak nie sądzę - odpowiedział Naruto spokojnie
matowym głosem - Ale myślę, że oskarża mnie pan o to zupełnie bezpodstawnie.
-Nie będziesz mi tu kłamał do cholery! - Krzyknął i uderzył
chłopaka w twarz tak, że ten omal się nie przewrócił. Szarpnął chłopaka za
koszulę na karku tak, że odpadło od niej kilka guzików. Spojrzał na metkę -
Myślisz, że ja kurwa ślepy jestem?! Moi Meme Moite! Przecież do kurwy nędzy
inaczej nie byłoby cie na to stać!
-To nie tak! To po prostu kupił mi... - zaczął się tłumaczyć
blondyn, lecz nie skończył, bo znowu dostał w twarz. Zatoczył się na jakiś
stolik strącając stojący na nim wazon, który rozbił się z głośnym brzdękiem.
-Nie dość, że pierdolona przybłęda. To jeszcze dziwka! -
wysyczał Mizukie kończąc krzykiem - Ale ja cię już kurwa nauczę - warknął
mężczyzna rozpinając swoje spodnie. Naruto przyłożył, dłoń do ust wstając z
podłogi. Kiedy odjął dłoń od twarzy zauważył na niej krew. "Cholera"-
pomyślał i usiadł z powrotem na podłodze. Kręciło mu się w głowie po tym
ostatnim uderzeniu. W dodatku nie
cierpiał widoku krwi, jednocześnie nie mógł oderwać od niej spojrzenia.
* * *
Sasuke wytężył swój słuch słysząc jakiś odgłos dochodzący
zza baru. Spojrzał się w drzwi na zaplecze słysząc coś jeszcze raz. Przebiegł
przez kawiarnie, wbiegając do pomieszczenia i łapiąc właściciela kawiarni za
rękę, gdy ten ponownie chciał go ponownie uderzyć.
-Prędzej to ty jesteś złodziejem w tym miejscu stary
palancie. Jakim prawem bijesz swojego pracownika - Sasuke nie miał oporów przed
przysadzeniem facetowi kopniaka w brzuch tak mocnego, że ten zwinął się z bólu.
- Teraz Naruto odchodzi stąd, a ty się wal - warknął do faceta. - Zbieraj się
stąd, znajdziesz inną robotę - mruknął do niego łapiąc Naruto za rekę i
podciągając do góry.
Naruto dał się pociągnąć Sasuke niczym kukiełka. Kręciło mu
się w głowie i jeszcze ta krew na ręku. Nienawidził krwi. A właśnie ciekła mu z
nosa i miał ją na dłoni, na którą patrzał się rozszerzonymi oczyma. W uszach
miał tylko szum. Chociaż jakoś zdawał sobie sprawę z tego, że Sasuke wyciąga go
z lokalu i że właśnie stracił pracę, a koszuli którą miał na sobie, mimo że nie
było go na nią stać, brakuje paru guzików. Te guziki były cholernie drogie
pomyślał Naruto i odwrócił się za siebie. Ale nadal szedł za Sasuke. Popatrzał
się znowu na ubrudzoną krwią dłoń.
-Straciłem pracę - powiedział niezbyt przytomnie i
najzwyczajniej w świecie się rozpłakał. Niczym dziecko.
Sasuke spojrzał sie na Naruto i odetchnął cicho. Nie
wiedział jak postępować z płaczącym facetem. Przyjrzał się blondynowi, którego
najpierw wytarł z krwi chusteczką. Nie musiał chyba traktować go jak faceta
skoro płakał i zachowywał się jak laska, przynajmniej jak na jego oko w tym
przypadku. Wsunął nie pewnie dłonie na jego plecy przygarniając go do siebie i
przytulając.
-Nie płacz już, dostaniesz lepszą pracę. Będzie lepiej
płatna niż u tego skurwysyna - zapewnił blondyna, który będąc w takim stanie budził
w nim dziwne uczucia. Zwłaszcza, że rozryczał się tylko jeszcze bardziej
wtulając się w niego.
-Nienawidzę krwi. Nie cierpię! - wyszlochał mu w koszule.
Mimo wysportowanej sylwetki wydawał się kruchy. Po pewnej chwili opanował się i przystopował z
płaczem - Nienawidzę krwi - powiedział, a mimo że już nie był taki
rozhisteryzowany nadal lekko drżał - I wcale nie płakałem. Znaczy płakałem, ale
nie w takim sensie jak myślisz. Ćwiczyłem na lekcje aktorstwa... - Cóż aktorem
to on nie będzie za dobrym skoro nawet kłamać nie potrafi - Mam jeszcze na
sobie krew? - Zapytał odsuwając się trochę od Sasuke i zamykając oczy. Uchiha
westchnął patrząc się na Naruto. Objął dłońmi jego twarz, przy czym chłopak
wzdrygnął się lekko i kciukami wytarł mu z policzków łzy. – Już nie krwawisz od
jakiegoś czasu, wytarłeś już ją całą w moją koszulkę - powiedział i lekko
pociągnął za cienki materiał koszulki, która była zaplamiona ciemnymi plamami
krwi.
-Przepraszam - bąknął blondyn odwracając wzrok od koszulki Uchihy
i starając się już na niego nie patrzeć. Zrobiło mu się niedobrze, źle reagował
na widok krwi od czasu wypadku rodziców.
– Kiepski z ciebie aktor – powiedział z ironią Sasuke i złapał
Naruto za rękę i pociągając go w stronę postojów na taksówki.
- Jestem tak zajebistym aktorem, że to wyglądało jakbym na
prawdę płakał - mruknął.
-Dobra, chodź tu aktoreczko - Sasuke delikatnie wepchnął go
do taksówki. Obchodził się z blondynem jak z porcelanową lalką, co nie było często
u niego spotykane. Nawet żadna z dziewczyn, z którymi sypiał nie mogła liczyć na
takie traktowanie co obecnie blondyn.
Podróż do akademika spędzili w ciszy, w dość niezręcznej atmosferze.
Każdy z nich pogrążył się we własnych myślach.
-Wypiorę ci tę koszulę – wymamrotał Naruto pod nosem. Nie potrafił
znieść tej ciszy.
-Mamy pralkę – odpowiedział mu krótko Sasuke.
-Mam jeszcze do zrobienia pranie więc wezmę też twoje. A
krew nie schodzi tak łatwo - wydawał się zmęczony i zrezygnowany, a jednak nadal
upierał się przy swoim. Zupełnie jakby robił to automatycznie. Oglądanie tej czerwonej
substancji wykańczało go gorzej niż wielogodzinny trening.
Kiedy dojechali do akademika, Naruto
poszedł wziąć prysznic, a Sasuke przyniósł mu tę jego całą koszulkę z żabką. -
Masz do spania, kładę ci ja na szafce - rzucił do blondyna, po czym po prostu
wyszedł, nie przebierając się nawet. Już kiedy jechali taksówką uznał, że za
dziwnie miły dla blondyna, zbyt miłym. Określił to zjawisko jako niepokojące, gdyż
Uchiha Sasuke nie jest zbyt miły dla nikogo. Wybrał numer do Kiby.
-Gdzie jesteś?
-No jak to gdzie? - wykrzyczał do słuchawki Kiba. Było tam
dosyć głośno - Na imprezie! Laski są! Woda ognista jest! Faja jest! Impreza
jeeest!
* * *
Tymczasem blondyn zrzucił z siebie ubrania. Nie cierpiał
widoku krwi, ale żal mu było tej koszuli. Później ją naprawi. Na początek umył
zęby. Czuł się fatalnie. Głowa mu pękała i w ogóle czuł się jak na karuzeli.
Jeszcze czuł mdłości. Ale nie miał czasu, żeby to odchorować. Jak zwykle z
resztą. Wyciągnął z szuflady maleńkie pudełeczko z białym proszkiem. Wziął
odrobinę na palec i wtarł w dziąsła. Poszedł pod prysznic. Kiedy skończył
kąpiel, świat znowu wydawał mu się piękniejszy. Z zadowoleniem założył swoją
ulubioną koszulkę, śmiejąc się z tego, że uratowała się przed Jirayią. Spiął
sobie włosy nad czołem, aby nie leciały mu do oczu. Zebrał swoje rzeczy i
poszedł zahaczyć o pokój Shino, któremu również obiecał pranie. Jak dobrze
pójdzie to sam jeszcze wpadnie na imprezę. Przydałoby mu się nieco potańczyć.
C.D.N.
by Deki & N
Tekst tego fika niby zalega na komputerze i na poczcie, jednak jest okropnie rozwalony, ponieważ pisany jest przez dwie osoby. Poza tym co tu dużo pisać. Mam nadzieję, że komuś choć odrobinę się spodoba, mimo że Naruto jest taki ciotowaty. Staram się już powoli dostosowywać do ogólnych zasad pisania ficków, a więc w kolejnych rozdziałach mam nadzieję, że znajdziecie mniej niedociągnięć i błędów.
Pozdrawiam i przepraszam za tędługa przerwę.