środa, 27 lutego 2013

Meisei [Rozdział 4]


-Serio był pan managerem moich rodziców? - zapytał Naruto zdziwiony. Właśnie skończył zajęcia z tańca i marzył o tym, aby wziąć gorący prysznic.
-Tak, dzięki mnie właściwie się poznali. - Potwierdził Jirayia - To jak?
-Uhmm.. - zawahał się blondyn - Nie mam pieniędzy - powiedział nieco zmieszany. - Raczej nie będzie mnie na to stać.
-Rozumiem - westchnął Jiraiya, ale popatrzał się na nagie ramiona chłopaka. Opalona gładka skóra, pot spływał po odsłoniętych obojczykach. Tancerze na ćwiczeniach nie ubierali się zbyt cnotliwie. Nie na ćwiczenia, gdzie musieli mieć swobodę ruchów. Zazwyczaj nosili elastyczne przylegające do ciała ciuchy. Tak jak Naruto, który miał na sobie bardzo krótkie czarne spodenki przylegające do zgrabnych pośladków i luźną rozciągnięta koszulkę bez rękawka, która teraz przylegała do spoconego, umięśnionego brzucha. - Ale twoi rodzice już sporo dla mnie zarobili właściwie - Jirayia miał słabość do ludzi o podobnej urodzie, co tu ukrywać... - Jak załatwię ci jakiś angaż to sobie odpowiednio odliczę.
-Serio?! - Ucieszył się blondyn od razu się rozpromieniając. Jirayia pokiwał głową uśmiechając się. - To od czego zaczynamy? - Zapytał rozochocony.
-Hmm - zastanowił się sannin - Może twój image. Pokażesz mi swoje rzeczy?
-Ok - opowiedział Naruto i zaprowadził swojego managera do swojego pokoju.
                                                                                   * * *
Sasuke przed lekcją historii muzyki wrócił do pokoju by zobaczyć w nim Naruto i Jiraiyę. Srebrnowłosy wyrzucał z szafy ciuchy chłopaka, a Naruto wygadał jakby miał się rozpłakać, gdy facet nie pozwalał mu zachować jakiejś bluzy.
-Jiraya... - Sasuke spojrzał na znajomego srebrnowłosego. Każdy znał Jiraiyę w tym biznesie, a Sasuke nawet z nim jakiś czas współpracował. Zresztą Jiraya pracował z rodzicami Sasuke i Itachiego, no i oczywiście z samym Itachim.
-Nie myślałem, że zobaczę cię w swoim pokoju - powiedział odkładając pokrowiec z gitarą na swoje łóżko.
-Yo! Sasuke - przywitał się Jiraya - Tym razem nie przyszedłem do ciebie. Robię porządek z wizerunkiem Naruto - skinął głową w kierunku blondyna. Ten przed chwilą brał prysznic i był ubrany jedynie w intensywnie pomarańczowy ręcznik zawieszony na biodrach. Rzeczywiście miał piękne ciało.
-Moja koszulka z żabką… - jęknął płaczliwie blondyn.
-Sasuke, pożyczysz nam jakieś ciuchy, żebym nie wstydził się z nim wyjść na zakupy?
-Coś bez płazów? - Sasuke uśmiechnął się do Jirayi, a jego oczy w tej chwili się śmiały. Był to rzadki widok u Sasuke który wiecznie utrzymywał swój mroczny image. Ale Jiraya był jak rodzina. Pracował z nim już wystarczająco długo, by ten rzadki widok nie powodował u niego wyrazu zaskoczenia. Doszedł do swojej szafki i wyjął z niej ciemną bluzkę bez rękawów z paroma przyczepionymi łańcuszkami. Jeansy, które dla Sasuke są były bardzo obcisłe więc powinny być dobre dla Naruto. Musiał im jedynie wywinąć nogawki. Do tego obowiązkowo dorzucił pasek z ćwiekami i skórzaną designerską kurtkę i wysokie do kolan buty. Podał ten komplet ciuchów Naruto.
-A ja pójdę podpalić żabkę - uśmiechnął się wrednie Sasuke chwytając koszulkę blondyna
Naruto odprowadził Sasuke zrozpaczonym wzrokiem. Bardzo lubił tę koszulkę...
* * *
Po chwili już wyjechał na miasto z Jirayą ubrany w ciuchy od Sasuke. Nie widział potrzeby, dla której miałby zakładać również buty Sasuke, ale Jirayia się uparł. Poza tym wyglądał w tym wszystkim zupełnie inaczej niż zwykle. Czerń ubrań podkreślała jasność jego oczu oraz idealnie kontrastowała z blond włosami. Jirayia z pewnością by go wyrwał, gdyby spotkał go tak ubranego w jakimś barze. Sannin pomyślał, że chłopak musi się częściej ubierać na czarno. Ale z tym akurat były problemy. Bardzo szybko wyszło na jaw, że chłopak uwielbia żywe kolory, a ciemnych po prostu nienawidzi. Mimo wszystko Jirayi udało się wcisnąć mu kilka ubrań i tego koloru. Blondyn najchętniej podchodził do zakupów w sklepie sportowym. Ale rzeczą, która przeraziła go jeszcze bardziej niż obcisła różowa koszulka z Hello Kitty, którą wcisnął mu Jirayia były ceny ubrań. Miał wrażenie, że nigdy się nie wypłaci. Tylu pieniędzy co wydał na jego ciuchy Jirayia, nie zarabiał nawet w ciągu miesiąca.
-Czemu musimy kupować takie drogie ciuchy? - zapytał blondyn w kolejnym sklepie przymierzając spodnie- rurki - które wydały mu się wyjątkowo ciasne - nawet nie są zbyt wygodne.
-W twoim fachu bardzo liczy się wygląd. A te ciuchy sprawiają, że wyglądasz seksi. Ludzie to kupią - stwierdził fachowo sannin przyglądając się chłopakowi z zadowoleniem.
-Za godzinę muszę się pokazać w knajpie - powiedział Naruto spoglądając na zegarek.
-Dobra, no to lecimy jeszcze do kosmetyczki - powiedział Jirayia idąc zapłacić.
-Cooo?! - krzyknął za nim Naruto.
* * *
Kiedy w końcu był wolny był świeży, pachnący, wymuskany i rzeczywiście seksowny, udał się piechotą do restauracji w której pracował. Kobiety i co niektórzy mężczyźni przyglądali mu się w trakcie tego spaceru. Czuł się dziwnie pod natłokiem tych spojrzeń. Ale szybko zostały one wynagrodzone przez wyjątkowo wysokie napiwki, jakie dostawał od ludzi, kiedy już zaczął pracę. Pracował jako kelner w wysoko ocenianej knajpce. Czasem też pomagał na zmywaku. Jedyne co mu niezbyt przypadło do gustu, to to że szef lokalu baczniej mu się dziś przyglądał. "Pewnie myśli, że się tak odstawiłem, bo ktoś podkrada z kasy i pada na mnie" - zaklął w myśli. Zawsze był uczciwym pracownikiem. Ale co tu ukrywać, właściciel lokalu był wredny. Naruto miał na sobie wysokie buty, podobne do tych, które pożyczył mu wcześniej Sasuke, czarne rurki podkreślające jego długie nogi i zgrabny tyłek i czarną koszulę przylegającą do ciała i odsłaniającą zgrabne obojczyki. Włosy miał podpięte malutkimi spineczkami tak, aby nie wpadały mu do oczu. W dodatku ich końcówki były lekko muśnięte kosmetycznym woskiem. Robota stylistki. W pasie miał przewiązany biały fartuch z logo restauracji. Wyglądał po prostu szałowo. Blondyn nie zdawał sobie sprawy, że szef lokalu najbardziej intensywnie wpatrywał się w jego tyłek.
* * *
Sasuke  po lekcjach nie wiedzieć czemu dał się zaciągnąć przez zespół do jakiejś kawiarenki która jeden z nich uznał za super miejscem w którym wielu spotyka się ludzi z szkoły. Największym problemem było zaciągnięcie tam Uchihy, który trzymał się zazwyczaj z daleka od takich miejsc. Wchodząc do kawiarni zwrócili od razu na siebie uwagę a zwłaszcza Sasuke, który szedł przodem jak na lidera przystało. Przebrał się, miał na sobie siatkowa koszulkę przylegająco do jego bardzo seksownego ciała. Ukazywała wszystko poza sutkami, które sobie zaklejone były specjalnymi naklejkami x-ami. Do tego miał bardzo obcisłe jeansy i kozaki z ćwiekami. Widząc na sobie spojrzenie szefa a raczej nie zbyt przyjemne spojrzenie zmierzł go z jednych spojrzeń, które zabijało. Przez przypadek wpadł na Naruto, który byłby się wywalił gdyby nie to, że Sasuke złapał go od razu w pasie przyciągając go do siebie.
-Ach, Naruto, nie poznałem cię Ero-sanin się widzę dobrze tobą zajął-zmierzył blondyna od stóp do głowy. Blondyn bardziej przejął sie tym, aby nie rozlać napojów, które niósł na tacy trzymanej w jednej ręce, niż tym ze sam o mało sie nie wywrócił. Udało mu sie nie uronić ani kropli. Kiedy juz złapał równowagę dzięki pomocy Sasuke, uśmiechnął sie do niego promiennie. Potrafił zarazić dobrym humorem zwłaszcza, kiedy wyglądał tak uroczo.
-O! Sasuke! Dzięki - popatrzał sie na grupę, z która przyszedł - stolik dla czterech osób tak? - Zaprowadził ich do stolika w jednym z przytulniejszych miejsc. - Zaraz przyjdę po zamówienia - uśmiechnął się sie lekko i zaniósł napoje, które niósł do innego stolika.
-Od kiedy znasz tu obsługę? - Zapytał, Suigetsu sięgając po menu.
-Nie znam, ten tutaj to mój współlokator - Sasuke odpowiedział siadając przy wskazanym stoliku. -Bardziej ja sie powinienem zdziwić, że wy znacie takie miejsca. Słodziutkie miejsca bez charakteru - Sasuke przechylił sie jak zwykle odchylając krzesło do tyłu i zakładając nogę na nogę, jednym łokciem opał sie o oparcie swojego krzesła. - Wolę ciemniejsza miejsca, z dymem papierosowym, głośną muzyką i stadem dziewczyn - przesunął znudzonym spojrzeniem po tym sali.  
-Niezły współlokator - mruknął Suigetsu. - Ja chcę to ciastko - zawołał radośnie wskazując Karin jakąś pozycje w menu. Tymczasem przy ich stoliku pojawił się Naruto.
-W czym mogę służyć?
-Jakie urocze przywitanie, nie ma co - Sasuke parsknął śmiechem na widok blondyna. Taka ugodowa postawa wcale do niego nie pasowała. Bardziej mu pasowało bycie dzikim i nieogarniętym. -Zaproponuj coś, co nie jest za słodkie ani gorzkie, do picia i do jedzenia, a ja przemyślę czy ci oddać twoją koszulkę z żabką, - Sasuke spojrzał się na Naruto spojrzeniem mówiącym, że ma tą koszulkę i że za drobną opłatą mu ją odda. Ten otworzył już usta robiąc przysłowiową rybkę i spąsowiał lekko na policzkach. W ustach Sasuke wspomnienie o koszulce z żabką brzmiało co najmniej zawstydzająco.
-Hmm.. - zastanowił się chwilę blondyn - Może jako drinka oferowałbym mohito, lekko miętowy, przede wszystkim dobrze schłodzony, nie za słodki, świetnie gasi pragnienie. Do jedzenia, co bym polecił zależy od tego, czy wpadłeś zjeść coś porządnego, czy po prostu coś przekąsić. - Uśmiechnął się blondyn kierując uśmiech do Karin, chyba miał czuja, od kogo może dostać najwyższy napiwek.
-Cos porządniejszego. Zostawiam wybór tobie tylko żeby nie było żadnych grzybów, ani cebuli, najlepiej też coś lekkiego, i skocz mi po paczkę papierosów. Żabciu - uśmiechną się wrednie. - Wyjął swój portfel, z którego wyjął dość gruby napiwek dla Naruto. - Masz blondasie, wy też nie żałujcie na niego skoro to mój współlokator i syn Uzumakiego - rzucił do swoich kumpli z zespołu, którzy na słowa Sasuke od razu po tym jak już sięgnęli po portfele, aby obdarzyć kelnera sowitymi napiwkami. Cały zespół by fanem ojca tego chłopaka.
-Nie trzeba – odezwał się chłodno Naruto. Nienawidził, kiedy ludzie patrzyli na niego przez pryzmat tego, kim był jego ojciec. Przynajmniej nie wtedy, kiedy to właśnie tylko jego nazwisko miało mu pomóc coś osiągnąć – Za chwilę wydam resztę – powiedział znowu uśmiechając się, tym razem wymuszonym uśmiechem, powstrzymując się od zgrzytnięcia zębami. Z jakiegoś powodu nie chciał, żeby właśnie Sasuke widział w nim tylko syna znanego muzyka.  Zebrał zamówienia od reszty zespołu i odszedł do baru. Karin poprawiła okulary śledząc go wzrokiem.
-No no, nie zauważyłam wcześniej, że ten kelner jest taki śliczny – powiedziała chcąc rozładować nieco napięcie, chociaż nie wiedziała skąd ta nagła zmiana w zachowaniu chłopaka.
- Akurat - zaśmiał się Suigetsu - A niby dlaczego tutaj przychodzimy? Od dwóch tygodni wlepiasz w niego ślepia. Serio syn Uzumakiego? – Zapytał kierując ostatnie pytanie do Uchihy - A gra coś na gitarze albo śpiewa? Bo jeśli tylko robi zajebiste drinki to nie mam co się czuć zazdrosny - zarechotał. Tymczasem blondyn zaniósł ich zamówienia do kuchni i zabrał się za przyrządzanie drinków. W chwili, kiedy nalewał piwo dla Suigetsu jego szef położył mu rękę na ramieniu i coś powiedział. Blondyn wyglądał na lekko skonsternowanego, ale odpowiedział coś i pokiwał głową potakująco. Już po chwili przyniósł ich napoje, na tacy uniesionej wysoko w jednej ręce.  Na tę chwilę Sasuke nie odpowiedział na pytanie Suigetsu.
- Za chwilkę dostarczę resztę zamówienia. Używamy tylko świeżych produktów, więc to może potrwać chwilkę. – Wyjaśnił wydając resztę Sasuke. Uśmiechnął się i ukłonił, po czym odszedł i zniknął za drzwiami prowadzącymi na zaplecze.
-Nie on jest tylko tancerzem, um i na zajęciach z aktorstwa, gdy mieliśmy durne zadanie o lustrach a ja zacząłem udawać, że gram na gitarze on powtarzając moje ruchy nie wydawał się być bardziej przyzwyczajony do trzymania gitary, więc chyba jedynie robi drinki i majta tyłkiem na imprezach i teledyskach - Sasuke uśmiechnął się lekko sięgając po swojego drinka, który by całkiem smaczny.
-Jego starą jest Kushina? Stary, miałem jej plakat nad łóżkiem - roześmiał się Suigetsu. - Gorąca była - Playboy miał ją ze 3 razy na rozkładówce - Suigetsu przestał się śmiać - Aż mi głupio, kiedy pomyślę, że napalałem się na mamuśkę Twojego współlokatora.
-Ty ogólnie powinieneś się czuć głupio, że napalasz się na martwą kobietę. Tak na serio trochę głupio wychodzi, nawet ja się tak nie bawię. Nekrofilia nie kręci mnie bardziej - przewrócił oczami Uchiha
-Jak pozowała do zdjęć to była jeszcze żywa - żachnął się Suigetsu.
Po pewnej chwili pojawił się też blondyn z tacą. Postawił przed nimi ich zamówienia. Dla Sasuke oczywiście wybierając coś smacznego, lekkiego, ale i sycącego.
-Smacznego - ukłonił się grzecznie.
-Dzięki- Sasuke  i reszta zaczęli jeść przyjedzone przez Naruto jedzenie. Sasuke pomyślał na głos, że przynajmniej blondyn będzie umiał mu żarcie przygotować po jakiejś męczącej imprezie.
-On raczej tutaj nie gotuje - udzieliła się Karin - Ale za to czasem dorabia sobie w barze z ramenem, gdzie już pomaga kucharzowi...
-Karin, brzmisz jak fanka prześladowca - popatrzał się na nią Suigetsu z udanym przerażeniem, po czym wybuchł śmiechem. Tylko Yuugo jak zwykle nie udzielał się w rozmowie. W ogóle zazwyczaj niechętnie się odzywał.
-Tak. Brzmisz jak prześladowczyni, powiem mu żeby uważał na ciebie, bo niedługo go zgwałcisz i będziecie mieć jeszcze dziecko. A te dziecko było by najbiedniejsze na świecie patrząc na ciebie i tego blondasa, który daję się mi szantażować za koszulkę z żabką - parsknął śmiechem Sasuke.
-Nie jestem prześladowczynią - żachnęła się Karin poprawiając okulary - Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie Sasuke-kun. A ten chłopak po prostu jest słodki, no to go kojarzę z paru miejsc. A to z żabką sam wiesz jak brzmi. Słodko - wydęła usta jak mała dziewczynka. Była świetną basistką i mimo że kila razy ją bzyknął, nigdy nie robiła mu awantur o inne dziewczyny, ani nie próbowała zmusić do wplątywania się w jakikolwiek związek.
Sasuke uśmiechnął się lekko. Cóż pochlebiały mu słowa Karin, która była zresztą jedyną dziewczyną, którą na prawdę lubił i nawet czasami żałował, że jego serce jest za zimne by w kimkolwiek mógł się zakochać. - Skoro tak to może jednak skreślę dziewczynę z dzisiejszego wieczora i może razem spędzimy tą noc? Równie przyjemnie - zaproponował bez większej krępacji. W tym zespole tylko Sasuke mógł uprawiać seks z Karin.
-Bardzo chętnie - zaśmiała się Karin rumieniąc. Sasuke słyszał jak klęła, kiedy była wściekła albo skacowana, więc domyślał się, że te rumieńce są jedynie jej grą aktorską wyćwiczoną specjalnie dla niego. Sasuke uwielbiał zawstydzać dziewczyny.
-Świetne to ciasto - powiedział Suigetsu podnosząc rękę, aby przywołać kelnera - Zjem jeszcze jedno.
Naruto który chyba zza ściany zauważył gest Suigetsu, przyszedł do ich stolika z zaplecza.
-W czym mogę pomóc? – Zapytał oficjalnie.
-No w wielu rzeczach mógłbyś pomóc... - Powiedział Suigetsu zanim zdążył się ugryźć w język mierząc blondyna dziwnym spojrzeniem. Powstrzymywał się od kręcenia z facetami prawdopodobnie jedynie ze względu na szacunek do Sasuke, dla którego płeć jednak miała spore znaczenie, a wizerunek zespołu był najważniejszy. - Eee znaczy sie chciałbym jeszcze raz to ciasto i może jeszcze jedno piwko.
-Już się robi - odpowiedział blondyn notując coś w notesiku zamówień - A! Sasuke, będę dziś raczej wracał dość późno, więc fajnie by było gdybyś nie robił żadnej imprezy. Jutro też muszę wcześnie wstać.
-Spoko, ja wychodzę na imprezę, też będę w miarę późno - powiedział Sasuke.- Do której tu w ogóle pracujesz? Może chcesz żebym na ciebie poczekał, czy cos? - Spytał sie z czystej grzeczności, bo mimo wszystko był grzecznym chłopcem, bynajmniej dla co poniektórych. A że Naruto był całkiem w porządku chłopakiem wolał go nie odstraszać bardziej od siebie zwłaszcza, że wydawało się Sasuke iż będzie miał sporo korzyści z znajomości z nim, na przykład śniadanie lub sprzątnięty pokój.
-Powinienem kończyć za niecałą godzinę, ale dziś wyjątkowo będę musiał zostać dłużej, więc nie wiem – powiedział, chociaż nie oczekiwał, aby Uchiha miał na niego czekać. Właściwie miał nadzieję, że to czekanie wystarczająco go zniechęci. Lider Hebi miał zbyt duże skłonności do gwiazdorzenia, przynajmniej jak na jego oko.
-Poczekam na ciebie, więc nie musisz się spieszyć, ja i tak nie mam nic do robienia w ciągu 3 godzin- powiedział Sasuke obserwując reakcję chłopaka. Naruto uniósł kpiąco jedną brew, zachowanie Uchihy wydało mu się bardzo podejrzane. Czyżby nacisnął mu za mocno na odcisk, odmawiając wcześniej napiwku? - A teraz daj mi jeszcze tego drinka, bo dobry jest – odezwał się ponownie Sasuke uśmiechając się do Naruto, któremu niczym striptizerce wsunął za pasek spodni trochę kasy, na tyle jednak dużo żeby Naruto mógł sie ucieszyć, chociaż bardziej powstrzymywał się od wzdrygnięcia. Dzisiaj dostawał naprawdę duże napiwki. „Dupek” – nazwał klienta w myśli Naruto wyciągając banknot zza paska. Mimo wszystko jego twarz nie odzwierciedliła zdenerwowania sytuacją.
-Już się robi - uśmiechnął się Naruto i w wesołych podskokach ruszył do baru. Wielkość napiwku poprawiała humor, właściwie powinien i tak mu już zapłacić za uszczerbek na psychice związany z przebywaniem w obecności takiej gwiazdy. Po drodze jego szef zgromił go wzrokiem, więc blondyn potulnie schylił głowę i spokojnym krokiem doszedł do baru. Po chwili wrócił z zamówieniem i oddalił się ponownie.
-Ojej Sasuke, co ty się taki milutki zrobiłeś - zapytał Suigetsu szturchając Uchihę w ramię.
-Ja nie będę długo siedzieć, muszę skoczyć do muzycznego - odezwał się w końcu Jugo.
-Mhm - mruknęła Karin - ja też muszę jeszcze przed imprezą skoczyć do kosmetyczki, a pewnie ten głupek Suigetsu powlecze się za mną.
-Nie nazywaj mnie tak jędzo! - Obruszył się Suigetsu. Wszyscy poza samą Karin, wiedzieli, że Suigetsu od niemal samego początku na nią leciał. Ale do niej nie startował, ze względu na zasady. Tylko Uchiha mógł z nią uprawiać sex, a Hozuki nie wierzył w związki ograniczające się tylko i wyłącznie do rozmów i trzymania się za rękę.
-Jak powiedziałeś?! - Zdenerwowała się Karin
-Sasuke ratuj! - Zawołał Suigetsu chwytając Sasuke za ramię.
-Karin – westchnął Sasuke. - Nie bij Suigetsu. Popatrz na niego. Czy mogłabyś go uderzyć?- Zapytał niemal jakby ją pouczał, po czym spojrzał się na kumpla. -Hmm, racja, bij go – uśmiechnął się wrednie do Hozukiego.
Po jakimś czasie wszyscy członkowie zespołu poza Sasuke opuścili lokal. Nie mając nic do roboty zajął się przeglądaniem swojej poczty przez komórkę. Przestał przy tej czynności zwracać już uwagę na cokolwiek innego, aż w końcu minęła godzina, która jak mówił Uzumaki powinna wcześniej dzielić go od końca pracy. W kawiarni zostali jedynie pracownicy i może ze dwóch klientów poza nim.
 Naruto przebiegł jeszcze po sali przecierając szmatką wolne stoliki oraz bar. Nie zdawał sobie sprawy, że jego szef cały czas śledził go wzrokiem paląc papierosa. A już tym bardziej nie wiedział, że sposób w jaki wyciera stoliki, wyciągając się nad nimi, aby zrobić to szybciej zamiast biegać dookoła, pomagał mu zgrabnie wyeksponować długie nogi i jędrne pośladki. Machnął na pożegnanie kilku kelnerką i zwrócił uwagę pozostałym klientom, że już zamykają. Pomógł barmanowi poustawiać szklanki a później, także jego pożegnał. Wyszedł na zaplecze, musiał uporać się z brudnymi naczyniami. Nie chciał, aby Sasuke musiał zbyt długo czekać, to też dość szybko się z nimi uporał i zamknął mokre, ale czyste naczynia w suszarce. Zdjął fartuch, wszedł na salę pożegnać się z szefem i zakomunikować, że skończył. Mizuki skinął na niego ręką, aby przeszedł z nim na zaplecze. Naruto westchnął i rozejrzał się po sali wypatrując Sasuke. Nie zauważył go zza kanapy, na której ten siedział pochylony nad telefonem. Mizuki wziął ze sobą księgę przychodów. Naruto przełknął ślinę wchodząc za nim na zaplecze. Wiedział, że ostatnio ginęły im z kasy pieniądze, a ktoś będzie musiał za to oberwać, chociaż to nie on podbierał. Wiedział, że jak by raz był nieuczciwy już nikt by go nigdy nie zatrudnił. A on potrzebował pracy. Zwłaszcza tej tutaj, gdzie nie raz udało mu się zdobyć porządne napiwki.

-Uzumaki - odezwał się szef. - Popatrz na te rachunki - powiedział rozkładając przed nim na biurku księgę. - Nie sądzisz, że coś tu nie pasuje? - Zapytał zapalając kolejnego papierosa.
-Tak, ktoś musi próbować pana oszukiwać - powiedział Naruto beznamiętnym tonem. Spodziewał się, że zaraz straci pracę i opinię u innych pracodawców. W końcu był synem muzyka, który do tego już nie żył. A jak większość postrzega sieroty kradną.
-Dokładnie, ktoś podpierdala moją forsę, wiesz może kto? Czy to nie ty Naruto?
-Nie wiem kto. Ale nie ja. - Naruto nie łudził się nawet myślą, że mu uwierzy. Zwłaszcza, że już na niego krzyczał.
-Ah taak? - powiedział Mizuki - Myślisz, że jestem ślepy?! - krzyknął już nieźle wkurzony.
-Nie, wcale tak nie sądzę - odpowiedział Naruto spokojnie matowym głosem - Ale myślę, że oskarża mnie pan o to zupełnie bezpodstawnie.
-Nie będziesz mi tu kłamał do cholery! - Krzyknął i uderzył chłopaka w twarz tak, że ten omal się nie przewrócił. Szarpnął chłopaka za koszulę na karku tak, że odpadło od niej kilka guzików. Spojrzał na metkę - Myślisz, że ja kurwa ślepy jestem?! Moi Meme Moite! Przecież do kurwy nędzy inaczej nie byłoby cie na to stać!
-To nie tak! To po prostu kupił mi... - zaczął się tłumaczyć blondyn, lecz nie skończył, bo znowu dostał w twarz. Zatoczył się na jakiś stolik strącając stojący na nim wazon, który rozbił się z głośnym brzdękiem.
-Nie dość, że pierdolona przybłęda. To jeszcze dziwka! - wysyczał Mizukie kończąc krzykiem - Ale ja cię już kurwa nauczę - warknął mężczyzna rozpinając swoje spodnie. Naruto przyłożył, dłoń do ust wstając z podłogi. Kiedy odjął dłoń od twarzy zauważył na niej krew. "Cholera"- pomyślał i usiadł z powrotem na podłodze. Kręciło mu się w głowie po tym ostatnim uderzeniu.  W dodatku nie cierpiał widoku krwi, jednocześnie nie mógł oderwać od niej spojrzenia.
* * *
Sasuke wytężył swój słuch słysząc jakiś odgłos dochodzący zza baru. Spojrzał się w drzwi na zaplecze słysząc coś jeszcze raz. Przebiegł przez kawiarnie, wbiegając do pomieszczenia i łapiąc właściciela kawiarni za rękę, gdy ten ponownie chciał go ponownie uderzyć.
-Prędzej to ty jesteś złodziejem w tym miejscu stary palancie. Jakim prawem bijesz swojego pracownika - Sasuke nie miał oporów przed przysadzeniem facetowi kopniaka w brzuch tak mocnego, że ten zwinął się z bólu. - Teraz Naruto odchodzi stąd, a ty się wal - warknął do faceta. - Zbieraj się stąd, znajdziesz inną robotę - mruknął do niego łapiąc Naruto za rekę i podciągając do góry.
Naruto dał się pociągnąć Sasuke niczym kukiełka. Kręciło mu się w głowie i jeszcze ta krew na ręku. Nienawidził krwi. A właśnie ciekła mu z nosa i miał ją na dłoni, na którą patrzał się rozszerzonymi oczyma. W uszach miał tylko szum. Chociaż jakoś zdawał sobie sprawę z tego, że Sasuke wyciąga go z lokalu i że właśnie stracił pracę, a koszuli którą miał na sobie, mimo że nie było go na nią stać, brakuje paru guzików. Te guziki były cholernie drogie pomyślał Naruto i odwrócił się za siebie. Ale nadal szedł za Sasuke. Popatrzał się znowu na ubrudzoną krwią dłoń.
-Straciłem pracę - powiedział niezbyt przytomnie i najzwyczajniej w świecie się rozpłakał. Niczym dziecko.

Sasuke spojrzał sie na Naruto i odetchnął cicho. Nie wiedział jak postępować z płaczącym facetem. Przyjrzał się blondynowi, którego najpierw wytarł z krwi chusteczką. Nie musiał chyba traktować go jak faceta skoro płakał i zachowywał się jak laska, przynajmniej jak na jego oko w tym przypadku. Wsunął nie pewnie dłonie na jego plecy przygarniając go do siebie i przytulając.
-Nie płacz już, dostaniesz lepszą pracę. Będzie lepiej płatna niż u tego skurwysyna - zapewnił blondyna, który będąc w takim stanie budził w nim dziwne uczucia. Zwłaszcza, że rozryczał się tylko jeszcze bardziej wtulając się w niego.
-Nienawidzę krwi. Nie cierpię! - wyszlochał mu w koszule. Mimo wysportowanej sylwetki wydawał się kruchy.  Po pewnej chwili opanował się i przystopował z płaczem - Nienawidzę krwi - powiedział, a mimo że już nie był taki rozhisteryzowany nadal lekko drżał - I wcale nie płakałem. Znaczy płakałem, ale nie w takim sensie jak myślisz. Ćwiczyłem na lekcje aktorstwa... - Cóż aktorem to on nie będzie za dobrym skoro nawet kłamać nie potrafi - Mam jeszcze na sobie krew? - Zapytał odsuwając się trochę od Sasuke i zamykając oczy. Uchiha westchnął patrząc się na Naruto. Objął dłońmi jego twarz, przy czym chłopak wzdrygnął się lekko i kciukami wytarł mu z policzków łzy. – Już nie krwawisz od jakiegoś czasu, wytarłeś już ją całą w moją koszulkę - powiedział i lekko pociągnął za cienki materiał koszulki, która była zaplamiona ciemnymi plamami krwi.
-Przepraszam - bąknął blondyn odwracając wzrok od koszulki Uchihy i starając się już na niego nie patrzeć. Zrobiło mu się niedobrze, źle reagował na widok krwi od czasu wypadku rodziców.
– Kiepski z ciebie aktor – powiedział z ironią Sasuke i złapał Naruto za rękę i pociągając go w stronę postojów na taksówki.
- Jestem tak zajebistym aktorem, że to wyglądało jakbym na prawdę płakał - mruknął.

-Dobra, chodź tu aktoreczko - Sasuke delikatnie wepchnął go do taksówki. Obchodził się z blondynem jak z porcelanową lalką, co nie było często u niego spotykane. Nawet żadna z dziewczyn, z którymi sypiał nie mogła liczyć na takie traktowanie co obecnie blondyn.
Podróż do akademika spędzili w ciszy, w dość niezręcznej atmosferze. Każdy z nich pogrążył się we własnych myślach.
-Wypiorę ci tę koszulę – wymamrotał Naruto pod nosem. Nie potrafił znieść tej ciszy.
-Mamy pralkę – odpowiedział mu krótko Sasuke.
-Mam jeszcze do zrobienia pranie więc wezmę też twoje. A krew nie schodzi tak łatwo - wydawał się zmęczony i zrezygnowany, a jednak nadal upierał się przy swoim. Zupełnie jakby robił to automatycznie. Oglądanie tej czerwonej substancji wykańczało go gorzej niż wielogodzinny trening.
Kiedy dojechali do akademika, Naruto poszedł wziąć prysznic, a Sasuke przyniósł mu tę jego całą koszulkę z żabką. - Masz do spania, kładę ci ja na szafce - rzucił do blondyna, po czym po prostu wyszedł, nie przebierając się nawet. Już kiedy jechali taksówką uznał, że za dziwnie miły dla blondyna, zbyt miłym. Określił to zjawisko jako niepokojące, gdyż Uchiha Sasuke nie jest zbyt miły dla nikogo. Wybrał numer do Kiby.
-Gdzie jesteś?
-No jak to gdzie? - wykrzyczał do słuchawki Kiba. Było tam dosyć głośno - Na imprezie! Laski są! Woda ognista jest! Faja jest! Impreza jeeest!
* * *
Tymczasem blondyn zrzucił z siebie ubrania. Nie cierpiał widoku krwi, ale żal mu było tej koszuli. Później ją naprawi. Na początek umył zęby. Czuł się fatalnie. Głowa mu pękała i w ogóle czuł się jak na karuzeli. Jeszcze czuł mdłości. Ale nie miał czasu, żeby to odchorować. Jak zwykle z resztą. Wyciągnął z szuflady maleńkie pudełeczko z białym proszkiem. Wziął odrobinę na palec i wtarł w dziąsła. Poszedł pod prysznic. Kiedy skończył kąpiel, świat znowu wydawał mu się piękniejszy. Z zadowoleniem założył swoją ulubioną koszulkę, śmiejąc się z tego, że uratowała się przed Jirayią. Spiął sobie włosy nad czołem, aby nie leciały mu do oczu. Zebrał swoje rzeczy i poszedł zahaczyć o pokój Shino, któremu również obiecał pranie. Jak dobrze pójdzie to sam jeszcze wpadnie na imprezę. Przydałoby mu się nieco potańczyć.
C.D.N.
by Deki & N

Tekst tego fika niby zalega na komputerze i na poczcie, jednak jest okropnie rozwalony, ponieważ pisany jest przez dwie osoby. Poza tym co tu dużo pisać. Mam nadzieję, że komuś choć odrobinę się spodoba, mimo że Naruto jest taki ciotowaty. Staram się już powoli dostosowywać do ogólnych zasad pisania ficków, a więc w kolejnych rozdziałach mam nadzieję, że znajdziecie mniej niedociągnięć i błędów. 
Pozdrawiam i przepraszam za tędługa przerwę.

1 komentarz:

  1. Poprzednie rozdziały były bardziej ciekawe :D trochę błędów znalazłem, ale nie mam zamiaru tego krytykować :** zabieram się do czytania 5 rozdziału którego jestem bardzo ciekaw!!!
    ssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssss

    OdpowiedzUsuń