środa, 27 lutego 2013

Gładkość sierści [part III]

Gładkość sierści
Rozdział III
„Nie chcę na to patrzeć!”

Jak już wyżej było napisane, w domu Uzumakiego rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Naruto zdjął kota z kolan i nadal niosąc w go w rękach poszedł otworzyć drzwi. Za drzwiami stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o białych włosach. Blondas wyszczerzył się do niego odruchowo i otworzył szerzej drzwi.
-Właź Jiraya zboczeńcu!
-Mógłbyś tak nie wrzeszczeć szczeniaku- warknął sannin, mimo słów również się uśmiechając i wchodząc do mieszkania. – wziąłeś do domu ten pchliworek?
-Nie nazywaj go tak, bo zrozumie i Cię za to podrapie!- Naruto pogłaskał kota pod brodą, wytykając język do Jiray’i. Kot mimowolnie zaczął mruczeć pod wpływem tej pieszczoty („WTF?!?”- przyszło Sasuke przez myśl).
-Eee tam! Gadanie!- prychnął Ero-sannin.- Mam dla Ciebie kilka interesujących technik Naruto.
Naruto i Jiraya przeszli do jednego z pokoi niewielkiego mieszkanka jakim Uzumaki dysponował i odgarniając nieco bałagan rozłożyli zwoje z technikami na podłodze.
-Mógłbyś czasem tu posprzątać- mruknął starszy z mężczyzn.
-I tak by się zrobił bałagan, więc mi się nie chce!- Naruto:”Wyszczerz No Jutsu”
-Baka- stwierdził sannin i poczochrał blond kudły. Naruto przymrużył oczy i pogłaskał kota.
Kot tymczasem stwierdził, że ludzie przesadzają z tymi plotkami, lecz coś munie pasowało w tym, że ręka Ero-sannina zsunęła się na kark młotka. Jiraya pochylił się w stronę Naruto i liznął go po szyi. „Co za młot!!”-pomyślał kot, gdy jedyna reakcją blondasa był głupkowaty chichot i odwrócenie twarzy w stronę sannina. Gdy język Jiray’i wtargnął do ust blondasa, kotu aż zjeżyła się sierść na grzbiecie. Nie mógł po prostu zebrać myśli, gdy obserwował tę scenę. Nie miał ochoty na to patrzeć, ale też nie chciał by coś w ogóle się działo. Nie zastanawiając się nad tym skąd u niego takie myśli rzucił się na pasmo białych włosów, które osunęły się na koszulkę Uzumakiego.
-Kiaaa!!!- wrzasnęli obaj mężczyźni jednocześnie odskakując od siebie. Naruto, bo kot wbił w niego pazury, a Jiraya, gdyż przy tej czynności kotek nie zapomniał, by przejechać mu tymi pazurami po policzku.
-Co Ci odbiło kocie?!- spytał Naruto odsuwając kota i patrząc się na niego pytająco.
Kot tylko zamachał nerwowo ogonem.
-Nie powinieneś brać do domu tego zapchlonego kociska- warknął Jiraya patrząc na kota mściwie.
-Ej, no! Przecież on się tylko chciał pobawić- odpowiedział Naruto stawiając kota z powrotem na podłodze i zaczął jeździć po niej palcem nakłaniając kota do dalszej zabawy.
„Baka”- pomyślał kot i złapał dłoń Uzumakiego wbijając w nią pazury. Naruto z wrzaskiem cofnął rękę i ponownie zaatakował kota pociągając go za futerko.
-Skąd wiesz, że to kocur?- spytał się Jiraya podnosząc kotu ogon.Uchiha nie mogąc znieść tej zniewagi uciekł na fotel stojący w drugim końcu pokoju.
-Kocur- stwierdził Jiraya- i to jakiś dziwny.
-Teges-tamteges, koty już takie są- stwierdził Naruto, po czym zaczął czytać jeden ze zwojów.
Uzumaki i Ero-sannin ponownie zajęli się studiowaniem technik, a kot rozłożył się na fotelu lekko przysypiając. Z tego letargu rozbudził go odgłos jaki wydał zwój toczący się po podłodze. Koci pyszczek nabrał wyrazu Flemena*,gdy odwrócił wzrok w stronę Naruto, którego ręce znajdowały się na plecach Jiray’i. Nie było by może i nic złego w tym fakcie, gdyby młotek nie leżał na podłodze, a sannin nie ściągał by mu koszulki całując lisią pieczęć.
Sierść ponownie mu się zjeżyła, kocie ciało przeszły dreszcze (sannin pozbył się koszulki Uzumakiego, a ten przyciągnął jego twarz do własnej). Kocie myśli się już zupełnie poplątały: „Co robić?! Co robić?! Trzeba to jak najszybciej przerwać! Aż mi się niedobrze robi od tego widoku. Tak! To jest myśl! Tylko trzeba się zmusić” Kot zaczął wydawać z siebie odgłosy krztuszenia się.
-Co mu jest?- Naruto słysząc te dziwne odgłosy zaprzestał czynności zdejmowania kimona Ero-sannina i wyjrzał znad jego ramienia.
-Tylko kaszle, nie zwracaj uwagi.- rzekł zniecierpliwiony Jirayai odciągając uwagę blondasa od kota, przesuwając językiem po małżowinie jego ucha.
Lecz kot miał inne plany niż kaszel i zwrócił w miejscu w którym siedział całe wypite w kuchni Uzumakiego mleko i parę innych rzeczy. Ten występek całkowicie zniszczył klimat jaki stworzyli sobie Naruto i Jiraya.
* * *
-Biedny kotek – powiedział bardziej do siebie niż do kota blondas, wynosząc zwrócony posiłek Sasuke do śmietnika. Zdaje się jednak, że Jiraya uważał inaczej. Bowiem kiedy tylko odprowadził Uzumakiego wzrokiem do drzwi, zwrócił spojrzenie w stronę kota. Przy czym jego powieki złowrogo się przymknęły. Ruszył w stronę kota z złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Sasuke zdał sobie sprawę, że znalazł się właśnie w nieciekawej sytuacji. Szybko zeskoczył z fotela chcąc czmychnąć do kuchni gdzie zapewne znajdował się Naruto. Niezbyt szczęśliwie dla Uchihy, Jiraya nie na darmo szczycił się mianem legendarnego sannina, a więc bez problemu złapał kota. Co prawda przygwoździł go do podłogi prawie, że przed drzwiami od pokoju. „Kussoo… Prawie połamał mi kości”- pomyślał kot. Sannin zaś podniósł go za pokrytą futerkiem skórę na kocim karku i wyciągniętego przed siebie na całą odległość ręki zaniósł w stronę okna. Kot nie miauczał jedynie dlatego, iż jeszcze nie mógł złapać oddechu po pochwyceniu przez oprawcę. Srebrno-włosy otwierał już okno. Sasuke zdawał sobie sprawę, że jedynie Uzumaki może go uratować, więc zebrał się w sobie (obiecując sobie solennie, że już nigdy nie wpakuje się w taką kabałę) i wydał z siebie głośnie, rozpaczliwe miauknięcie, jednocześnie usiłując podrapać trzymającą go rękę. To był błąd.
-Gyaaah!- krzyknął Jiraya rozprostowując palce i wypuszczając kota za oknem.
-Co jest! – odpowiedział krzykiem Naruto wpadając do pokoju niczym burza. Jednak zdążył jedynie zauważyć czarną plamkę śmigającą w dół za oknem. – Nie! Kot!- krzyknął rzucając się do okna. Spojrzał w dół. Jednak na dole nie było ani śladu kota.
-To kot, one zawsze spadają na 4 łapy – powiedział sannin wzruszając ramionami. Naruto nadął policzki ze złości.
-Ale moje mieszkanie jest na piętrze…
-Gdyby coś mu się stało, leżałby pod oknem, a widzisz nie ma ani śladu po kocie- Jiraya odsunął blondasa zamykając okno – Wielka mi rzecz.
-Eshh – westchnął Uzumaki i odszedł w głąb pokoju.
„Usuratonkachi” – pomyślał Sasuke wspinając się po ścianie. „Ja tu bronię Twojego tyłka i to dosłownie, a Ty wcale mi nie pomagasz”. Czarnemu kotu udało się wreszcie wspiąć na odpowiedni parapet. „Kuso! Zamknęli okno” – pomyślał kot, nieźle już wkurzony przyciskając pyszczek do szyby. Jak zauważył młotek powrócił do studiowania zwojów, a Żabi-sannin uzupełniał swoją czarkę sake.
-Yo! Naruto – zaczął Jiraya – może też się napijesz. W końcu już jesteś pełnoletni. – podszedł do blondasa i usiadł na podłodze koło niego.
-Ero-sanin, to sake i podglądanie babek to twoje ulubione zajęcia, nie moje! -Uzumaki wytknął język do swojego mentora jak zwykle przy tym mrużąc oczy. – zostanę Hokage, a do tego bardziej przydałoby mi się, gdybyś nauczył mnie paru technik, a nie dawał pić sake teges-tamteges.
-Taa… Pokaż co tam masz – mruknął sanin zaglądając w zwój przez ramię Naruto.
”Heh…” – westchnął w myśli kot – „i co ja tu właściwie robię? Powinienem wracać do domu” Już miał odwrócić się by zeskoczyć z parapetu, kiedy ponownie usłyszał odgłos zwoju toczącego się po podłodze. Wbił spojrzenie w szybę za którą srebrno-włosy dosłownie wkładał Uzumakiemu język do gardła. „Usuratonkachi” Sasuke postanowił wbić spojrzenie w Młotka do czasu aż ten się opamięta. Jednak na to wcale się nie zapowiadało. Co prawda Naruto odsunął swoją twarz od twarzy sannina, jednak nie dlatego że chciał skończyć. Blondas przesunął spojrzeniem po twarzy Jirayi, jakby czegoś szukając. Żadna zmiana w wyrazie twarzy blondyna nie zdradziła czy odnalazł to czego szukał. Przymknął oczy i delikatnie musnął jego wargi własnymi, jednocześnie zsuwając okrycie z ramion Jirayi. Wyjątkowo męskie dłonie starszego z mężczyzn, gdy wyplątały się z zsuniętego ubrania, objęły Uzumakiego w pasie wsuwając się pod czarną koszulkę. Naruto skrzyżowawszy dłonie złapał za krawędzie swojej koszulki u dołu i ściągnął ją przez głowę. Gdy odrzucał ją gdzieś w kąt pokoju zwinne dłonie przesunęły się po jego klatce piersiowej. Jiraya pochylił się nad nim wpijając po raz kolejny w jego usta. Przesunął wilgotnymi, ciepłymi wargami po jego szyi. Dłonie zsunęły się po jego bokach zahaczając kciukami o różowiejące sutki blondasa. Na co Naruto jęknął cicho uchylając lekko powieki i odginając ciało w tył, całkowicie opierając się na dłoniach sannina, które trzymały go w pasie. Wyciągając się schwycił się krawędzi stojącego w pobliżu łóżka. Srebrne długie włosy łaskotały drażniły jego skórę.
-Ngha..! – jęknął blondyn kiedy język Jirayi zaczął zataczać kółka po jego podbrzuszu. Błękitne oczy skrzyżowały spojrzenie z nadzwyczaj inteligentnymi czarnymi oczyma zwierzęcia które usilnie wpatrywało się w niego przez szybę. Naruto znieruchomiał. A więc i Jirayia zaprzestał czynności dręczenia ciała Uzumakiego.
-Co? – spytał niezbyt mądrze wbijając lekko zaniepokojone spojrzenie w twarz Naruto, który patrzył gdzieś za siebie przez poręcze łóżka, odchylając głowę do tyłu. Sannin lewą dłonią powoli opuścił ciało Uzumakiego na podłogę, prawą zaś rozpiął jego spodnie.
-Kot – odpowiedział blondyn nadal się nie poruszając. Jirajia znowu uniósł biodra Naruto wyżej prawą ręką zaczynając zsuwać mu spodnie. – On patrzy… mm..! khah.. – wyjęczał Naruto nadal niechętny do współpracy, mimo że sannin już przesuwał językiem po jego członku. Na policzkach Naruto wykwitły niewielkie rumieńce. Zwrócił twarz w stronę sannina – Przestań. Nie mogę kiedy on patrzy. – Jiraya objął wargami główkę penisa Naruto, zataczając na niej kółka językiem – Ah! – jęknął Naruto odsuwając twarz sannina od swojego krocza.
– Eshh. Naruto, to tylko kot. – powiedział lekko zniecierpliwionym tonem sannin. Chwytając prawą dłonią, za nadgarstek Naruto który przed chwilą go od siebie odepchnął. – A zresztą jak chce to niech patrzy – powiedział unosząc kącik warg i wbijając spojrzenie w kota. Coś mu podpowiadało, że nie jest to zwykłe zwierze. Ale szczerze teraz nie bardzo go to obchodziło. Pociągnął Uzumakiego za rękę odwracając tyłem do siebie. Przy czym wykręcił blondynowi rękę zmuszając go do wygięcia tułowia w łuk. Dzięki czemu miał doskonały widok na zgrabne pośladki Uzumakiego. Lewą dłonią przesunął po piersi blondyna. Pochylił się nad nim i przesunął językiem po małżowinie ucha chłopaka. – Zresztą powinieneś być teraz zajęty czym innym niż kotem. – mruknął mu w ucho, a następnie delikatnie schwycił je zębami. Dłoń zsunęła się na członek chłopaka. Zaciskając lekko palce zaczął poruszać dłonią. Uzumaki jęknął coś niewyraźnie. Sannin otarł się biodrami o jego pośladki. – Nie próbuj teraz uciekać – mruknął uśmiechając się lekko. Uwolnił nadgarstek chłopaka. Jiraya wolną ręką rozwiązał swoje ubranie, przedtem przesuwając palcami wzdłuż linii kręgosłupa chłopaka. Uzumaki oswobodzoną ręką złapał poręcz łóżka przed sobą. Unikał spojrzenia w stronę kota. Zawstydzone spojrzenie skierował na pogniecioną pościel przed sobą.
Sasuke wiedział, że teraz już nic nie wskóra. Nie powinien też już dłużej podglądać dawnego przyjaciela. A mimo wszystko, nie mógł oderwać oczu od sceny rozgrywającej się na środku mieszkania Uzumakiego. Powinien odwrócić się od widoku nagiego Naruto. Od jego błękitnych lekko przymkniętych oczu. Od słodkich rumieńców barwiących policzki. Powinien uciec stąd jak najdalej. Ale mimo, że sierść jeżyła mu się na karku, a ciało zaczęło ogarniać dziwne uczucie gorąca, nie mógł się ruszyć. Widok prezentujący się przed Uchihą ukazywał Naruto zupełnie innego niż zwykle. Niby to był ten sam Młotek. Opalona szczera twarz, na której zazwyczaj gościł szeroki uśmiech. Teraz nie tylko Naruto nie szczerzył się w uśmiechu. Gdzieś zniknęła ta cała pewność siebie i bezpodstawna wesołość chłopaka. To nieco niepokoiło Uchihę i dziwnie fascynowało. Oglądać Naruto nagiego, bezbronnego. Z zaczerwienionymi policzkami. Ciało drżące pod dotykiem Żabiego-sannina. Nie odpowiadało mu, że ten głupek uważający się za niepokonanego poddaje się bez walki wszystkiemu co robi sannin.
Nie przestając jedną z dłoni pieścić penisa blondyna, Jiraya odwrócił lekko twarz Naruto w swoją stronę. Przeciągnął językiem po jego wargach. Mocniej zacisnąwszy palce wokół jego członka niemal zsunął z niego dłoń. Blondyn jęknął cicho rozchylając usta. Korzystając z sytuacji Srebrno-włosy wsunął dwa palce między rozchylone wargi, aby je zwilżyć śliną chłopaka. Uzumaki nadal rumieniąc się słodko, nieśmiało spojrzał w stronę okna i natychmiast odwrócił wzrok napotkawszy tak znajome oczy. Sannin wyciągnął palce z ust chłopaka pozostawiając koło nich wilgotny ślad. Zsunął drugą dłoń z jego członka, sprawiając że blondyn zadrżawszy wypuścił z siebie powietrze. Jiraya przesunął kciukiem lewej dłoni między pośladkami Naruto, wywołując kolejny nieśmiały jęk. Tą samą dłonią delikatnie, aczkolwiek pewnie, schwycił go za biodro. Palce drugiej dłoni wsunął między zgrabne pośladki chłopaka. Chwilę delikatnie masując, poruszał palcami między pośladkami. Naruto oparł rozpaloną twarz o dłoń zaciśniętą na poręczy łóżka. Jęknął i przygryzł lekko własną dłoń, kiedy sannin wsunął w niego wilgotne palce. Jego oddech stał się płytszy i nieco szybszy. Policzki zaczerwieniły się nieco bardziej. Srebrne kosmyki załaskotały go po plecach, kiedy Jiraya się wyprostował. Nieśpiesznie wysunął palce, powodując kolejne niekontrolowane sapnięcie blondyna. Teraz już obiema dłońmi objął biodra chłopaka. „Nie, nie mogę na to patrzeć” – Sasuke już ostatkiem sił zmuszał się do odwrócenia spojrzenia. ” Nie chcę na to patrzeć” Tok jego myśli przerwał jeszcze jeden jęk blondyna. Jiraya wsunął się w niego pewnym ruchem i znieruchomiał na chwilę wzdychając głęboko. Dał blondynowi chwilę czasu na oswojenie się z sytuacją. Powoli przesunął dłońmi wzdłuż jego boków. Tym samym zmuszając blondyna, aby również się wyprostował nieco unosząc tułów do góry. Uzumaki przesunął jedną z dłoni wyżej na krawędź poręczy łóżka. I odwrócił lekko głowę ocierając się włosami o twarz sannina. W błękitnych oczach zebrały się łzy. Jiraya przesunął językiem po karku chłopaka. Jedna z jego dłoni skierowała się powtórnie w stronę krocza Uzumakiego. Zaś palce drugiej dłoni zatopiły się w blond czuprynie. Sannin początkowo powoli i ostrożnie zaczął poruszać biodrami. Zaciskając palce na włosach Uzumakiego przymusił chłopaka do naprężenia ciała i nieco już głośniejszego jęku. Oddechy obojga stały się nie równe. Jiraya wypuścił z dłoni włosy Naruto. Zachłannie dotykając ciała kochanka nie powstrzymywał się od zaciskania palców na opalonej gładkiej skórze. Przesunął wargami po spoconej skórze na ramieniu. Po policzku Naruto spłynęła pojedyncza słona łza. Odchylając głowę w tył uchylił lekko powieki ukazując błękitne oczy, które teraz były zamglone. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a z ust wydobył się dosyć głośny nieartykułowany dźwięk. Jiraya zacisnął zęby na skórze Uzumakiego pozostawiając na niej czerwony ślad. Po dłoni sannina obejmującej członek chłopaka rozlała się ciepła lepka ciecz. „Kuso” – pomyślał kot zeskakując z parapetu. Zamiast jednak wylądować na czterech łapach wylądował na dwóch, ludzkich nogach. Z jakiegoś powodu nie był w stanie utrzymać dłużej techniki. Chwilowo stracił kontrolę nad czakrą.
-Kuso.. po co tam w ogóle lazłem? – mruknął do siebie zdenerwowany Sasuke. Musiał ochłonąć. Tymczasem jego własny oddech wydawał się cięższy niż powinien. W dodatku nie mógł wyrzucić z myśli obrazu który widział przed chwilą. -Kuso!- zaklął ponownie.
* * *
Naruto wyszedł z łazienki przebrany w pidżamę i rozejrzał się po pustym mieszkaniu.
-Baka-Ero-sannin – warknął zakładając ręce na piersi. – Jak by nigdy nie mógł zostać na noc teges-tamteges – przybrał groźny wyraz twarzy. Zamyślił się na chwilę, wbijając gdzieś przed siebie puste spojrzenie, jego twarz przestała wyrażać jakiekolwiek uczucia. Stał tak kilka minut, mierząc się z pustką pomieszczenia. Z zamyślenia wyrwał go odgłos pacnięcia w szybę. Skierował spojrzenie na okno.
-Kot! – wykrzyknął rozradowany. Na twarz wrócił szeroki zawadiacki uśmiech. Naruto podbiegł do okna, za którym siedział czarny kot z łapką opartą o szybę. Blondas czym prędzej otworzył okno i wciągnął zwierzaka do środka. – Już myślałem, że coś ci się stało teges-tamteges! – zaczął swoją wesołą paplaninę Uzumaki. „Raczej byś nie chciał wiedzieć co się stało Młotku” – pomyślał kot, nie zauważając nawet kiedy zaczął gonić za jakimś śmieciem, którym blondyn zaczął machać mu przed nosem. I tak dobrych kilka godzin pozwolił się „zabawiać, sam nie wiedząc dlaczego. Może zrobiło mu się żal chłopaka. Może po prostu wiedział co znaczy samotność.
W końcu nadeszła noc i po dniu pełnym tortur, Uzumaki położył się do łóżka. Oczywiście nie powstrzymał się przed tym, żeby nie zabrać swojego nowego pupilka do łóżka. „Gdybyś tylko wiedział kim jestem na prawdę… Ostatnim o czym byś pomyślał, byłoby zabranie mnie do łóżka”, sarknął w myślach kot, przyglądając się usypiającemu blondasowi, który mimo przysypiania, ciągle głaskał jego grzbiet. To także wywoływało senność u Sasuke, który zasnął prędzej od Naruto.”Wstanę wcześniej… zawsze wcześniej wstaję…”, pomyślał jeszcze czarny kocurek, a po tym zapadł w sen.
C.D.N.
by N & Api

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz