środa, 27 lutego 2013

Gładkość sierści [Part IV]

Gładkość sierści
Rozdział IV
„Tymczasowa drużyna”

Sasuke poczuł chłód wiatru, który wpadał do jego sypialni przez niedomknięte okno. Często zostawiał je uchylone na noc, by pokój był wypełniony świeżym powietrzem. W takich przypadkach zawsze zamykał je nad ranem, lecz teraz jakoś nie miał chęci. Tsunade wyraźnie mu powiedziała, że w najbliższym czasie nie ma dla niego żadnej misji.Więc wstawanie przed słońcem było zbędne. Sasuke nienawidził co prawda braku dyscypliny, ale jak mógł wstawać, kiedy było mu tak miło bez wstawania do okna? „Dość tych beznadziejnych rozmyślań”- mruknął niewyraźnie, bardziej naciągnął na siebie kołdrę i wtulił się w źródło największego ciepła. Co było tym ciepłem?- nad tym również wolał się nie zastanawiać. Ważne, że było przyjemnie ciepłe. Mile też pachniało.Uchiha nigdy by się do tego nie przyznał, ale lubił ten zapach, który właśnie docierał do jego nozdrzy. Zapach jakby cynamonu. Kształt leżący pod Sasuke nie tylko przyjemnie pachniał i emanował ciepłem, ale też przyjemnie chuchał na jego szyję. „Zaraz, zaraz”- odezwał się głosik w głowie Uchihy, ale chęć snu przejęła prowadzenie i chłopak poddał się przyjemnej ciemności…
„Może jednak to nie jest sen? To musi być snem.”- postanowił wmyśli Uchiha. Raczej nie zdarzało mu się leżeć na przyjemnej kształtem osobie. Na jakiejkolwiek osobie. A już na pewno by o tym pamiętał.Jeśli zaś nie przypominał sobie o czymś takim, a to ciepłe ciało nadal znajdowało się pod nim, to… To musiał być sen. Przesunął ręką po długiej, zgrabnej nodze, z całą pewnością nie należącej do niego. Jej skóra była gładka i przyjemna w dotyku. Poruszył głową pozbywając się łaskoczących kosmyków z policzka, przy czym otarł się o policzek kogoś innego. Co wywołało również niewyraźne mruknięcie, które nie należało do Uchihy. Tego było już za wiele, by Sasuke nadal przekonywał się, że śpi. Otworzył oczy. To co ujrzał przeszło jego najgorsze oczekiwania.Osobą przy, której się obudził był Młotek. W natychmiastowym tempie wyskoczył z łóżka. „Co to w ogóle ma być!?”- pomyślał. „Ale jak!? To, że Uzumaki jest gejem, to słyszałem, a nawet widziałem. Ale ja!?”Odruchowo spojrzał w dół. Był ubrany.
-Uff…- odetchnął. Właściwie to już sobie przypominał. Młotek wciągnął wczoraj do swojego mieszkania kota, którym był Sasuke. A że kot nie opuścił jego mieszkania, tylko zasnął, gdy ten go głaskał, to i Uchiha musiał obudzić się w łóżku z Uzumaki’m. „Dobrze, że ten Młotek ma mocny sen”- zażartował w myśli Sasuke- „Inaczej musiałbym się nieźle po tej pobudce tłumaczyć”. Naruto spał w najlepsze mimo, że przed chwilą z jego łóżka wyskoczył jak oparzony najprzystojniejszy i najbardziej pożądany chłopak w Konoha.
Uchiha spojrzał się jeszcze raz na Młotka. Ten jak zwykle w nocy miał na głowię tę idiotyczną czapkę wyglądającą jak panda. Blond włosy sterczały spod niej we wszystkie strony. Nie wyglądał w niej jak ninja.Wyglądał jak idiota. Idiota o opalonej skórze, smukłym ciele i z koszulką odsłaniającą gładki umięśniony brzuch. Chociaż może pieczęć demona znajdująca się na tym brzuchu przypominała o tym jak niebezpiecznym przeciwnikiem mógł być blondas. Jeśli już popatrzało się na pieczęć, oczy same powędrowały do policzków oznaczonych lisimi znamionami. Od policzków okrytych cieniem rzęs spojrzenie przesunęło się na lekko rozchylone wilgotne wargi. Z pomiędzy nich wyciekała stróżka śliny, co znowu przypomniało, że to idiota. Sasuke pochylił się nad młotkiem i przykrył kołdrą, którą przed chwilą sam z niego przez nieuwagę ściągnął. Wykonał odpowiednią technikę i ponownie przemienił się w kota. Wskoczył na parapet okna i opuścił mieszkanie. O wiele bezpieczniejszym było zebranie się do domu niż oglądanie Uzumakiego.Zwłaszcza po tym co oglądał wczoraj.
* * *
Zaczynało się robić coraz jaśniej. Droga powoli przestawała się chwiać. Może wkrótce i reszta świata stanie w miejscu,tak jak być powinno. No dobra. Tylko żeby jeszcze przestała go głowa boleć. Lecz to było by już chyba za dużo dobrego dla Żabiego-sannina.Właśnie wracał z kolejnej misji pisarskiej, dobrze zakrapianej sake w dużych ilościach. Jeszcze tylko pięć dni i powinien oddać ją w ręce wydawcy. Niestety wszyscy fani „Icha Icha Paradise” będą zmuszeni poczekać. Poczekać aż piekący ból przestanie rozsadzać pisarzowi czaszkę. Pięć dni, a Jiraya nie napisał nawet połowy książki. Świat nagle zachwiał się ogromnie. Na całe szczęście Sennin zdążył się złapać poręczy od schodów. Właśnie dotarł do swojego mieszkania. Gdy już zdołał się uporać ze znalezieniem kluczy i umieszczeniem ich w zamku powrócił do swych przemyśleń. Choć ich tok nieco się zmienił.”Powinienem dać już spokój temu dzieciakowi”- westchnął, udało mu się przekręcić klucz. Zadziwiające, że dla ninja z taką siłą jaką Sannin posiadał, ta czynność mogła się wydawać trudną. A jednak sake robiła swoje.
Pchnął drzwi i wtoczył się do mieszkania. Następnie przemierzył korytarz opierając się o ścianę. Drzwi zatrzasnęły się same. Sannin już nie wiedział czy wyjął klucze z zamka i zabrał je ze sobą. Wszedł do łazienki. Zimna woda powinna go nieco ocucić. Tak też się stało.
-Cholera jasna!- zaklął.- Piorun by strzelił…- zaczął zrzucać z siebie mokre już ubranie.
Po co się w ogóle zaczął dobierać do tego dzieciaka?- tego nie wiedział. Rozumiał jedynie, że powinien się z tego jak najszybciej wykręcić. Mógłby przecież być jego ojcem. Ojcem?! Ba! Nawet dziadkiem!To było zupełnie nieuczciwe w stosunku do blondasa. Naruto od zawsze poszukiwał akceptacji… Miłości.. A czy Jiraya coś z tego mu dawał? To wszystko jedynie było złudzeniem. Złudzeniem, które sprawiało, że Naruto nie czuł się samotny i niechciany. A Jiraya? Jiraya miał przy sobie ponownie swego najdroższego ucznia. A właściwie jego część. Lecz mimo podobieństwa w wyglądzie, zachowaniu, a nawet w barwie głosu, nie był to już Yellow-flasch. I właśnie dlatego ta sytuacja była chora.Sannin nie mógł już dłużej przymykać na to oczu. Nawet Tsunade dawała mu sygnały, że wie i uważa to za „nie w porządku” wobec Naruto.
Wyszedł z łazienki nie dokręcając wody pod prysznicem- A niech se kapie- burknął. Przewrócił się na łóżko. Odwrócił na plecy i zakrył ręką oczy. Promienie słońca już zaczynały przedzierać się przez okna.
Nigdy nie potrafił dokańczać takich spraw. Wobec tego również nie powiadomił Uzumakiego o planowanej na jutro podróży. Będzie to długa podróż. Bardzo długa, odpowiednia by pewne sprawy zdążyły się same ułożyć.
* * *
-Hehe! Kogo ja widzę?! Naruto! Stary co żeś taki zmarnowany?!- Wrzasnęło coś do ucha blondasa, tak, że o mały włos, a bysię przewrócił. Dodatkowo to „przewrócenie się” ułatwiał”przyjacielski” gest poklepywania go po plecach przez Inuzuk’ę.
-Kiba! Wariacie!- zaśmiał się Naruto, wyprostowując się jakoś.- U mnie wszystko gra. Idę na trening! Hehehehe!
-Taak?! To fajnie! Zobaczysz jak trenują prawdziwi ninja. Tsunade-sama kazała mi tu przyjść na trening z jakimś jounin’em i resztą drużyny wyznaczonej do misji kategorii A!- Zaśmiał się Kiba dumnie wypinając pierś, że to jemu, a nie Naruto trafiła się taka fucha. Blondyn jednak zamiast się zasmucić uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-To ty będziesz miał okazję potrenować z wyjątkowo silnym ninja i przyszłym hokage! Niah! Niah! Niah!- roześmiał się blondas, gdy ujrzał jak Kibie rzednie mina.
-Ja nie widzę nic śmiesznego w tym, że będę musiał trenować w towarzystwie takich dwóch „wrzaskunów” jak wy.-salwę śmiechu blondyna przerwał chłodny ton głosu Sasuke. To nieoczekiwane wypowiedzenie swojego zdania i pojawienie się znikąd chłopaka sprawiło, że Naruto i Kiba się wzdrygnęli.
-Sasuke yo!!! Draniu! Jak możesz tak ni z tego, ni z tamtego wyskakiwać i straszyć ludzi?!- Naruto zaczął wywrzaskiwać swoje pretensje do Uchihy wymachując energicznie rękami. Kiba zaś wytrzeszczył się nieco i zaczął podśmiewać z zaczynającej się kłótni,zasłaniając usta dłonią. „Oni z tego nigdy nie wyrosną”- pomyślał.
-Hokage, a nawet zwykły ninja z wioski ninja nie powinien się wystraszyć czegoś takiego. Ninja już dawno zauważyłby, że stoję tu odpięciu minut.- powiedział Sasuke z wyrazem kpiny na twarzy.
-Draniu! Ja wcale się nie wystraszyłem! Tylko tak powiedziałem!- zaczął się wrzaskliwie tłumaczyć blondas.
-Tak, jasne.- uśmiechnął się lekko Sasuke. Kiba przestał się śmiać. „Uchiha jest chory, czy jak? Może zjadł coś niezdrowego, że się krzywi?”- pomyślał wmurowany Kiba. Wyraz twarzy Naruto również wskazywał na dezorientację.
-Ekhem!- odchrząknął Sasuke, a uśmiech zniknął z jego twarzy.Zmarszczył brwi, przybierając wyraz niezadowolenia. Sam nie wiedział co się stało, że pozwolił sobie na uśmiech. Jeszcze sobie przez to Młotek pomyśli, że lubi się z nim drażnić.- Czekam na Kakashi’ego- zaczął znów chłodnym tonem.- Tsunade-sama powinna wiedzieć, że ten teren jest przeznaczony na mój trening. Więc wasza obecność jest tutaj zbędna.-zmierzył towarzyszy rozmowy zimnym spojrzeniem. Tak, że i Naruto i Kiba naprawdę poczuli się tu zbędni. Nawet Akamaru pisnął cicho.
-Nie wydaje mi się…- oczy wszystkich zwróciły się na jounin’a, którego znudzony głos rozładował atmosferę.
-Kakashi-sensei!- wrzasnął Naruto na przywitanie nauczyciela ponownie się szczerząc. Kiba wypuścił z ulgą powietrze, a Sasuke teatralnie wywrócił oczami.
-Ohayo Naruto- Hatake uśmiechnął się lekko pod maską.- Kiba, Sasuke…- tu odczekał chwilę by wszystkie spojrzenia skierowały się na niego.- Wy wszyscy wchodzicie w skład drużyny, która zająć się będzie miała bardzo trudną i ważną misją. Lecz nie będzie to misja kategorii A. Będzie to misja kategorii S. – Dzisiejszy, jutrzejszy i z resztą całotygodniowy trening opierać sie będzie przede wszystkim na wysiłku umysłowym.- rzekł spokojnie sensei.
- COOO??!!! Jak to? To nie będziesz nas uczyć nowych technik?!! – krzyknął wzburzony Naruto.
- Głupol… – burknął po cichu Sasuke.
- Co powiedziałeś draniuuuu??!!!
-Nic – skłamał Uchiha. „Niby czemu teraz kłamię? Kurcze co się dzieje zemną? Ach, po prostu nie chcę przedłużać tego idiotycznego treningu.”
- Przejdźmy więc do szczegółów – Rzekł sensei i przeszedł do tłumaczenia celów tygodniowych ćwiczeń…
* * *
Godzinę później:
-Mwahahahaha!!! Ale będzie jazda! – Śmiał się wniebogłosy Kiba. -Zobaczymy kto nie wytrzyma i co nam ujawni Ahahahah!!! No chyba, że będzie tak dobry w utrzymywaniu swoich myśli lub…. W OGÓLE NIE MYŚLI!!! BUHAHAHHAHAA!!!
- Czemu mówiąc „w ogóle nie myśli” patrzyłeś na mnie? Co??!!. Chcesz zarobić??!! – krzyknął blondas i bez czekania na odpowiedź rzucił się na Inuzukę.
Takjak Kakashi myślał. Nie łatwo będzie ich uczyć przez ten tydzień. Nie wiedział czym kierowała się Tsunade, żeby umieścić w jednej grupie tych troje, ale był pewien, że popełniła wielki błąd…
„Heh… nie jest łatwo” -pomyślał Sasuke – „Trzeba nieźle się namęczyć, żeby nikt nie usłyszał czegoś czego nie powinien… jest trudniej niż myślałem.”
- Gadaj draniu co zrobiłeś z moim kotem??!!!
- Nic z nim nie zrobiłem.
- Nie kłam! Widziałeś go!!! Jeśli nie wróci dzisiaj na noc to przyjdę i ci skopię dupę!!!!
- No to co, że widziałem? Może to nawet nie był Twój kot młotku? Pełno jest czarnych kotów.
„Mogłem się wtedy nie przeglądać w lustrze, dobrze, że nie zauważył mojego domu”
-No, koniec przerwy, ćwiczymy dalej! – zawołał Kakashi i wszyscy chcąc czy nie chcąc powrócili do treningu. Ćwiczenia miały na celu umożliwić na pewien czas dostęp do umysłu innej osoby, co pozwalało na bezpieczne kontaktowanie się z innymi ninja podczas jakiejś ważnej i niebezpiecznej misji. Niestety wyszkolenie Naruto, Sasuke i Kiby było bardzo czasochłonne i dość trudne. Nie obeszło się bez bójek i innych takich, ponieważ ktoś sobie pomyślał coś nie właściwego w nie właściwej chwili. Jak na przykład Naruto, któremu przez myśl przemknął Ramen, a Kiba wychwyciwszy to, nie omieszkał skomentować, że Uzumakiemu tylko ramen w głowie, więc nie dziwi się czemu jest taki głupi i powinien iść na kucharza a nie ninja. Kakashi musiał zwolnić ich z treningu szybciej niż myślał, ponieważ blondyn i jego ulubiony ramen sprawił, że po jakimś czasie pozostali zaczęli myśleć o jedzeniu. Nie widząc sensu w dalszym męczeniu główek swoich uczniów, nakazał im wracać do domu i jutrzejszego dnia przyjść na trening najedzonym, po czym sam poszedł coś zjeść.
* * *
- No tak, jak myślałem, nie udało mi się was nauczyć jeszcze jednej techniki, która będzie nam potrzebna przy tej misji.
- Teraz nam to mówisz sensei?? – pisnął blondas.
- To twoja wina Naruto, bo przez większość treningu myślałeś jedynie o żarciu. – rzucił bezwiednie Inuzuka.
- No pewnie, moja wina?! I niby też ja przez pozostałą część treningu myślałem o spacerku z Akamaru?
-Spokój głupki. – burknął Sasuke, przez co Inuzuka i Uzumaki spojrzeli się na niego gniewnie i z chęcią wytknięcia mu jakiegoś niedociągnięcia. Zrezygnowali jednak prawie natychmiast, ponieważ Uchiha jedynie raz i tylko na początku treningu pomyślał o kocie.
- Jeśli już skończyliście to zaprezentuję wam technikę, którą jesteście zmuszeni nauczyć się w tej chwili. – Mówiąc to, sensei wykonał powoli i dokładnie, tak aby każdy zauważył, pewne ruchy dłońmi.”Skądś to znam” – pomyślał Sasuke, a po chwili wiedział już, czemu technika wydaje mu się tak dziwnie znajoma. Kakashi z cichym trzaskiem zmienił się w szarego psa.
- Też tak potrafię – rzekł z uśmieszkiem Kiba.
- Ja również nie będę miał z tym problemów. – dopowiedział Uchiha.
- … ja… ja… NO PEWNIE, ŻE TO POTRAFIĘ! – skończył Uzumaki. „O kurka! Mam nadzieję, że mi wyjdzie.”
- BUHAHAHAHAH!!! Nie potrafisz!! Nie potrafisz!!! – Zaczął chorobliwie śmiać się i wskazywać na blondyna Kiba.
- C… CO?? Kiba ty durniu!! Jak śmiesz czytać moje myśli!!!
- Przecież działa technika młotku.
- ‘No to skoro potraficie to dalej.’ – pomyślał Kakashi, a jego myśli dotarły do głów uczniów.
Uzumakiemu udało się za pierwszym razem, było nawet łatwiejsze niż”bunshin no jutsu”. Po chwili blondas rozejrzał się dookoła, aby zobaczyć jakie postacie przybrali Uchiha i Inuzuka, ale tych nie byłojuż widać, pobiegł więc za głosem sensei’a.
Wybiegając z lasu jako rudy lis, zauważył swoje czarne kocisko, którosiedziało właśnie przed celem misji i wpatrywało się w wielką posesję.”Hę?? Co tu robi mój kot? Ej kocie, kurczę, pewnie się mnie przestraszy.” Kot natomiast powoli odwrócił wzrok na wybiegającego z lasu rudzielca. Spojrzenie niespieszne i chłodne.
- „Nie rób zamieszania młotku.”
-”Co? Gdzie jesteś draniu?” oO – Uzumaki rozglądał się w koło lecz nigdzie nie widział Sasuke. „Z resztą jak miałbym go zobaczyć skoro nawet nie wiem jaką przybrał postać”
- „Jaki z Ciebie idiota Naruto!” – Wtrącił się Kiba
- „Idiota?! Ze mnie!?! Sam jesteś idiota!!! >o<
- „Taaak? A kto siedzi gapiąc się na Uchihę i mówi, że go nie widzi? Ha! I tu cię mam!!!”
- „Co? Na kogo? Gdzie? Że niby tu i teraz (jak to brzmi xD – dop. Ash)?Że niby kot? Mój kot? Mój Sas… AAAAAA!!! Ty draniu!!!” – Gdy Naruciak wreszcie doszedł do wniosku, że jego kot to był Uchiha, postanowił dać mu wycisk. Lis skoczył w stronę czarnego kociska gdy nagle… kocur zwinnie uskoczył na pobliskie drzewo. W skutek tego rudzielec zarył pyszczkiem w pień.
- „Auu… Jeszcze Cię dopadnę draniu! Zabraniam Ci więcej do mnie przychodzić!!”
-”Pewnie, nie mam zamiaru i tak widziałem już za dużo, nawet teraz robi mi się słabo.” – Odparował Sasuke najspokojniejszym, a za razem najchłodniejszym tonem.
- „Koniec kłótni HOŁOTO!!!” – głos Kakashi’ego był tak ostry, że nikt nie miał nawet zamiaru protestować. – „Sprawy osobiste będziecie załatwiać po misji! A teraz ruszyć się! Nasz cel jest już na miejscu!”
* * *
Posiadłość była duża i dobrze pilnowana, ale to nie stanowiło żadnej przeszkody dla tymczasowej drużyny Hatake. Tym bardziej, iż składała się ona jak na razie z dwóch psów, lisa i kota, pod postaciami, których oczywiście ukrywali się jego uczniowie. Wracając jednak do misji, mieli oni pojmać zbiegłego ninja. Zlokalizowanie celu było łatwe, gdyż zbieg uwielbiał otaczać się luksusem, a ktoś możny nie umknie uwadze mieszkańców pobliskiej wsi. Tak więc byli teraz o krok od wykonania misji. Wszystko szło po ich myśli.
- „To ona” – podpowiedział sensei. Oczy wszystkich skupiły się na młodej kobiecie, która przekroczyła próg pokoju w którym znajdowali się Uchiha i Uzumaki. Naruto ukrył się pod komodą, pod którą nie było go widać, tak bynajmniej myślał. Sasuke natomiast wcisnął się między dwa regały ze zwojami. Kobieta niespiesznie podążała w stronę krzesła rzeźbionego na podobieństwo tronu, gdy nagle jej uwagę przykuła dziwna futrzasta kita wystająca spod komody.
- „Naruto młocie! Ogon!!” – syknął Sasuke.
- „Co? Jaki ogon? Nie nazywaj mnie młotkiem DRANIU!!”
- „Twój ogon! TWÓJ!”
-”Co ty gadasz?!? Przegrzało ci się we łbie, czy ja..k?” – W tym momencie blondyn dostrzegł, że kobieta zbliża się w jego stronę, a jej wzrok skupiony jest na lisim ogonie wystającym spod komody, na jego ogonie. Gdy zbiegła chciała sięgnąć po kitę, coś lekko uderzyło ją w nogi. Zdezorientowana odwróciła się i zapominając o rudym futrze, całą swoją uwagę poświęciła czarnemu kocurkowi, który domagając się jej atencji, ocierał się o jej nogi („Zostałem do tego zmuszony! W normalnej sytuacji nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego!! – dop. Sasuke).
- A skąd się tu wziąłeś sierściuchu? – powiedziała kobieta i podniosła kota na wysokość oczu. Sasuke miał wielką ochotę wydrapać jej oczy. Nie lubił gdy ktoś patrzył na niego tak jakby chciał go wzrokiem przewiercić na wylot. Opanował się jednak, wiedząc, że cała misja poszła by się bujać i to przez niego, a na to nie mógł sobie pozwolić.
Naruto obserwował całą sytuację spod komody. „Głupi Uchiha! Zawsze wszystko zrobi jak należy” – pomyślał.
- „Wszystko słyszę młotku! Gdyby nie ja, to już byś był jakąś wymyślną czapką!”
- „Spokojnie moi ninja, nadchodzą goście. Nerwy na wodzach, to szczególnie tyczy się ciebie Sasuke.” Ostrzegł sensei.
Gdy Kakashi zamilkł do pokoju, w którym znajdowali się Naruto i Sasuke,wkroczyło dwóch mężczyzn ubranych w czarne płaszcze z wyszywanymi czerwonymi chmurami. Sierść zjeżyła się na kocim grzbiecie, a pazury wbiły się mocniej w udo kobiety, ta jednak nie zwróciła na to uwagi,całą poświęciła przybyszom.
- „Siedź spokojnie draniu!” -zawarczał Naruto, jednak Uchiha zdawał się tego nie słyszeć.
- Panowie. – Powitała ich gospodyni, wstając i zdejmując kota z kolan. – Przejdźmy do salonu. Tamci bez słowa ruszyli za nią.
C.D.N.
by Api & N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz