środa, 13 marca 2013

Meisei [Rozdział 05]

Będę starać się zamieszczać notki regularnie. Co tydzień lub co dwa tygodnie. Dużym bólem jest edycja rozdziałów, lecz niestety opowiadanie jest tak słabe, że za bardzo nie nadaje się do oddania pod ręce jakiejkolwiek szanującej się bety. Znaczy się, nikt by nie chciał tego betować, bo jest zbyt hmm... Ogólnie spełnia większość warunków, jakie musi posiadać fick by nie nadawał się na forum SasuNaru (które swoją drogą gorąco polecam. http://www.sanu.linuxpl.info/index.php Jest to miejsce, gdzie zgromadzono największą ilość polskich fanfików Naruto. Swoje prace umieszczają tam najlepsi z najlepszych i uwielbiam ich ^^ ). Co najwyżej, jeśli uda mi się kiedyś skończyć któreś z opowiadań (poza Gładkością sierści oczywiście, bo to było pierwsze opowiadanie, które zbyt głębokiej fabuły nie miało), to może kiedyś odważę się poprosić kogoś o korygację błędów i trafi tam na strych. Lecz póki co, piszemy z Deki dalej, mając nadzieję, że nasze umiejętności pisania rozwiną się wystarczająco, by stworzyć coś, czego nie trzeba będzie tłumaczyć różnymi okolicznościami.
Dziękuję Gruzjuszowi, za przejrzenie rozdziału przed publikacją. Jesteś moim bożyszczem ;)

xXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXx


-Co jest stary?! - Krzyknął Kiba wychodząc z klubu na spotkanie z Uchihą i zastając go oczywiście w tej samej ubabranej krwią koszulce - Haha! Dorwałeś dziewicę wampirze?
-Dziewice i wampiry? Takie chyba nie istnieją. Nawdychałeś się już czegoś? – Sam nie bawił w takie używki. Bardziej kręciło go posuwanie słodkich laseczek i macanie ich wielkiego biustu. Był kobieciarzem i czerpał pełnymi garściami z tego, co przyniosła mu sława. - Chodźmy na tę imprezę- zarządził w końcu i razem z Kibą weszli do klubu, gdzie ruszyli w stronę baru. Tam pogrążona w rozmowie siedziała reszta Hebi.
-Piwo - rzucił do barmana i siadając obok Karin, przyciągnął ją do siebie całując prosto w usta. - Mmmm tęskniłaś? - Zapytał jak nigdy dotąd.
-Mmm jasne - wymruczała zadowolona dziewczyna - Ale gdzie ty byłeś? - Poprawiła okulary przyglądając się jego bluzce - I co ci się stało? Zamordowałeś Hidana, albo kogoś innego?
-Nie. Też tu są? - Zapytał Sasuke siadając na jednym z wysokich krzeseł. Sięgnął po swoje piwo, które zaczął pić. Nawet go nie dopił, a już zniknął w jednej z łazienek razem z Karin, gdzie zabawiali się ze sobą wyjątkowo długo. Oczywiście w męskiej łazience, nie przejmując się w ogóle tym, że sporo osób mogło ich nie tyle słyszeć, ale i widzieć. W trakcie, gdy ostro i nad wyraz brutalnie posuwał ją przy zlewie, naszła go cholerna ochota, by wejść w jej drugą dziurkę, ale powstrzymał się przed tym, jak to uznał durnym, pomysłem.
Tym czasem i Naruto wpadł na imprezę. Co tam alkohol? Od razu wpadł na parkiet. Od razu zaczął się bujać razem z tłumem.
* * *
-Co jest Pain? - Zapytał Hidan czerwonowłosego punka, który wychylił jednym haustem całą butelkę piwa.
-Nic właściwie- wzruszył ramionami punk - Sasuke Uchiha dyma swoją basistkę w kiblu. Wszystko kurwa widać. Też bym coś przerżnął - machnął ręką po kolejne piwo, a Hidan zaczął się śmiać. Pomyślał, że jego przedstawienie na tyle przypadło do gustu Sasuke, że ten postanowił odstawić własne.
* * *
- Ummm koniec juz na dzisiaj nie? – Zapytał po wszystkim wychodząc z niej i wciągając na siebie spodnie.
-Miejscówka zbyt romantyczna to nie była - zaśmiała się Karin - Ja bym jeszcze gdzieś wyskoczyła razem - mruknęła przesuwając mu dłonią po piersi - Ale nie zmuszam.
-Wiem, że nie zmuszasz. Idź się napij czegoś, a ja skocze na parkiet jeszcze - rzucił do dziewczyny i wyszedł z łazienki zostawiając ją samą. Mało go obeszły spojrzenia  rzucane mu i Karin. Odszedł w wir tańczących osób. Bez żadnego wysiłku wyróżniał się w tym tłumie. Nie starał się być seksowny, to mu przychodziło naturalnie, ale jego taniec był też dziki, jak na rockmana przystało, ruszał się po parkiecie z taką żywotnością, emanując seksem, że i laski i faceci po prostu dołączali się do niego tańcząc przy nim. Oczywiście wiadomo, że świat jest ogromny, miasto, w którym przebywał również, w dodatku posiadało wiele klubów, do których przychodziły przeróżne osoby, ale Sasuke ponownie trafił na Naruto, którego nie rozpoznał. W ciemnej dyskotece nie zwrócił nawet uwagi na to, że to chłopak. Myślał, że to kolejna dziewczyna. Wsuną dłonie na jego płaski brzuch i przyciągnął go do siebie poruszając w tańcu biodrami i ocierając się kroczem o jego pośladki. Naruto jednak narzucił własny rytm tańca, kręcąc w zmysłowy sposób biodrami. Taniec po prostu go podniecał. A kiedy oparł się o klatę gościa, z którym tańczył i odchylił głowę do tyłu, pozwalając by ręce tego sunęły po jego gładkim umięśnionym brzuchu, spostrzegł, że to jego współlokator. Zaśmiał się lekko i oderwał od niego. Nie chciał, żeby znowu robił mu wyrzuty o to, że wziął go za kobietę. Odwrócił się do niego przodem i przesunął dłońmi po jego klacie, w końcu wsuwając ręce na jego ramiona. Nie przestając tańczyć złapał jedną z jego dłoni i przesunął ze swojego brzucha na klatkę piersiową. Oparł się o niego biodrami stanął na palcach.
-Nadal nie mam piersi Uchiha - zaśmiał mu się do ucha i odsunął od Sasuke wracając do tańca.
-Oż kurwa!- Sasuke przeklął nie puszczając jednak blondyna. - Czemu ja cię ciągle biorę za dziewczynę? Możesz przestać przy każdym, kto się do ciebie zbliży, machać tyłkiem i jeszcze się tak ruszać. Nie dziwota, że biorę cię ciągle za laskę - Uchiha ostatni raz przesunął dłońmi po ciele Uzumakiego. - Idę się napić. A ty się nie klej tak, bo trafisz na kogoś takiego jak ja, którego jednak informacja, że jesteś chłopcem nie zatrzyma, a nakręci się jeszcze bardziej i wtedy dupa będzie boleć! - Ostrzegł blondyna i najzwyczajniej w świecie zwiał. Naruto jedynie zaśmiał się szczerze rozbawiony. Dla niego na świecie nie istniało nic przyjemniejszego niż taniec. Nie przeszkadzała mu wtedy w ogóle ogromna styczność z innymi ludźmi. Dopiero kiedy ktoś rozochocał się bardziej niż Sasuke przed chwila, to Naruto po prostu przepychał się w inna cześć parkietu. Jeśli zdarzały się sytuacje takie, że kawałka parkietu bez nachalnego typa zabrakło, to odchodził się czegoś napić. Tak jak i tym razem, kiedy na ostatnim skrawku parkietu spotkał okolczykowanego punka. Nawet fajnie chwile razem potańczyć z osoba, od której po prostu czuło się, że nie ma żadnych ograniczeń. Tylko niestety dość szybko punk znudził się samym tańcem i wsunął smukłe palce z umalowanymi na czarno paznokciami pod koszulkę chłopaka. Naruto zwiał z parkietu. Ale nie wziął pod uwagę, tego ze Pain pójdzie za nim. Oparł się o bar kawałek dalej od Uchihy, do którego właśnie przysiadł się Hidan.
-Słyszałem, że organizujesz własne przedstawienia z Karin w kiblu! - Zaśmiał się zamawiając drinka. - Lubisz dużą publiczność, co nie?
Tymczasem Pain zamówił drinki dla siebie i blondyna.
-To wyskoczymy gdzieś? - Zapytał przekrzykując głośną muzykę.
-Po co? Tu jest dobrze - odkrzyknął Uzumaki.
-To chodźmy do kibla - zaśmiał się Pain insynuując wiadomo co. Naruto wychylił całego drinka za jednym zamachem i wcisnął punkowi szklankę w dłoń.
-A sam nie trafisz? - Zaśmiał się i zniknął w tłumie.
-Całkiem nieźle – odpowiedział Uchiha na pytanie Hidana i uśmiechając się pod nosem, przez podsłuchaną przypadkiem pobliską rozmowę - Karin jeszcze daleko do ciebie. - Sasuke obrócił się do wokalisty Akatsuki i uśmiechnął wrednie. - Nie masz co robić, że siadasz obok mnie? Czy masz ochotę bym teraz ja cię przeleciał? - Zapytał za nim pomyślał nad tymi słowami. Teraz nie mógł ich odwołać. Złapał Hidana za podbródek. - No powiedz... Kakuzu ci nie starczy, że tak latasz i przylatujesz do kogoś, kto widział twój wypięty tyłek posuwany, i twoje posuwane usta też. Chociaż to ty prędzej posuwałeś ustami. Fajnie było być pieprzonym w usta? - Zapytał i paznokciem przejechał po dolnej wardze Hidana rozcinając ją nim, aż z delikatnego rozcięcia pociekła krew. To musiało solidnie zapiec.
-Nawet nie masz pojęcia jak zajebiście - syknął Hidan patrząc, gdzieś ponad ramieniem Sasuke - Zaraz umrzesz - powiedział na sekundę przed tym jak Sasuke poczuł rozrywający ból w boku. To Kakuzu pojawił się znikąd rozwścieczony uderzając go w nerkę.
-Trzymaj łapy przy sobie pierdolony Uchiha! – Warknął. - Masz juz dość tej rudej dziwki?! - Wymierzył mu kolejny cios tym razem w brzuch, ale kiedy Sasuke go zblokował oberwał w twarz z sierpowego perkusisty.
Kiba zauważył, co się dzieje i zaczął się przepychać w ich stronę. Tymczasem Hidan przewrócił oczami i zmyl sie po cichutku. Obojętnie od wyniku walki, będzie miał wpierdol od Kakuzu, wiec lepiej było zniknąć mu z oczu na jakiś czas. Zwłaszcza, ze widok skaleczonego Hidana tylko by go jeszcze bardziej rozjuszył. Pieprzony sadysta myślał ze może być jedynym, który robi mu krzywdę.
Sasuke wypluł krew z ust. Nie miał zamiaru dawać temu debilowi satysfakcji z tego, że go uderzył, wypluł, więc krew z ust prosto na jego twarz i kopnął go tak, że Kakuzu wpadł na bar wywracając jakieś krzesło. Sasuke by wściekły przez to, że dał się mu uderzyć i że to zabolało. Tym razem zamachnął się ręką, ale perkusista  go zablokował, Sasuke przywalił mu więc kolejne kopniecie z kolana prosto w krocze ciemnowłosego perkusisty który jęknął z bólu jaki odczuł gdy gitarzysta zmasakrował mu kolanem klejnoty.
 -Odwal się lepiej ode mnie, lepiej się zajmij swoim słodkim Hidanem, który gdy ty go posuwałeś robił słodki minki do mnie. To było całkiem ciekawym widokiem jak oblizywał swoje palce, nie zadowalasz go na tyle, że musi się pobudzać innymi bodźcami?- Zaśmiał się z satysfakcją
Kakuzu zacisnął zęby i najzwyklej w świecie kopnął Uchihę w kostkę, tak że ten stracił równowagę. Perkusista nie czul sie jednak jeszcze usatysfakcjonowany i schwycił z baru jakąś butelkę, którą rozbił o głowę Sasuke, mimo ze Konan już, wisiała na nim żeby go odciągnąć. Hoshigaki ciągnął go za ramiona klnąc.
-Co ty kurwa wyprawiasz?! - Ani mu w głowie było później czekać aż ich perkusista skończy się włóczyć po sądach. Kibie udało się trochę odciągnąć Sasuke. Nie oberwał aż tak mocno, ale głowę miał rozbitą.
-Sasuke uspokój się - trzymał go Inuzuka. - Nie wiem o co chodzi, ale na pewno nie warto!
W tym czasie zleciała się reszta zespołu Sasuke i Akatsuki, z wyjątkiem Hidana oczywiście.
- Co to za zadyma? - Naruto dopchał się do baru, nawet nie zdając sobie sprawy, że właśnie stanął obok czerwonowłosego punka, któremu zwiał niedawno. - Sasuke?
-Odejdź Naruto. Za dużo krwi jak na ciebie – Sasuke odezwał się całkiem trzeźwo, jeśli zwrócić uwagę na to, że dzięki uderzeniu w głowę kręciło mu się w głowie. Wyglądał jak ofiara w jakimś horrorze, dzięki krwi spływającej mu po twarzy. Dzięki temu złemu samopoczuciu oraz mocnemu uściskowi Kiby, nie wyrwał się, żeby znowu dowalić Kakuzu, chociaż miał na to ogromną ochotę.
-O. Krew - powiedział Naruto i zbladł. Na szczęście nie przewrócił sie, bo kiedy kolana mu sie ugięły przytrzymał go punk. Pain zmarszczył brwi dziwiąc się, że kogokolwiek może ruszyć taki widok. -Eh.. - jęknął blondyn i wycofał sie w tłum. Rzeczywiście widok wokalisty Hebi zalanego krwią był dla niego odpychający.
-Co to kurwa ma być?! - Zburzył się Suigetsu. - Jakim prawem wasz perkusista bije nasz wokal i gitarę!
-Daj se siana - westchnął Deidara, który w Akatsuki występował na zmianę z innymi gitarzystami. Nie ma co. Akatsuki to był spory zespół.
-Uspokójcie się - odezwał się Kisame nadal przytrzymując Kakuzu razem z Konan - Możemy to chyba załatwić polubownie?
-Nie ważne...- Sasuke stanął prosto. – Chodźmy - rzucił do swojego zespołu i minął Akatsuki nie mając zamiaru tracić swojej twarzy przed nimi. Wyszedł z klubu i dopiero na dworze oparł się o ścianę budynku, w którym mieścił sie klub. Odetchnął cicho. – Fuck, ten palant mi rozwalił łeb, znowu będą mnie zszywać - Sasuke przeklął siarczyście w myślach Kakuzu.
-Kurwa, ale go pojebało - warknął Suigetsu - A Kisame znowu się wymądrzał. W ogóle to, czemu się ścięliście?
-Jugo piłeś coś? - Zapytała Karin przytomnie - Musimy go zawieźć do szpitala - Jugo w odpowiedzi jedynie wyciągnął z kieszeni kluczyki od swojego sportowego samochodu.
* * *
Nie miał ochoty już tańczyć. Miał chęć płakać albo się gdzieś schować w ogóle. Stroboskopowe światła raniły jego oczy. Miał wrażenie, że się przewróci. Nie cierpiał krwi. Ktoś go złapał za ramiona.
-Dobrze się czujesz? - zapytał go ktoś przekrzykując muzykę. Blondyn w odpowiedzi pokręcił głową. Czerwonowłosy wyprowadził go tylnym wejściem z klubu. -Lepiej? - zapytał - Pooddychaj sobie albo rzygnij, jeśli miałoby ci ulżyć - powiedział Pain klepiąc go po ramieniu i obserwując uważnie.  Ale mi się znowu trafiło - pomyślał Pain, kiedy chłopak zwymiotował mu na buty...

-Nie ważne...- Sasuke wszedł do wozu kumpla.-Palant jeszcze tego pożałuje, kurwa, -Sasuke miał ochotę coś rozwalić, a jeszcze większą ochotę po prostu jebnąć się na łóżko i zasnąć na długo.
Dojechali do szpitala, gdzie Sasuke, jako sławny muzyk został od razu przyjęty przed doktora który go zszył i nafaszerował prochami przeciwbólowymi, po których trafił w fazę ciągłego śmiechu i wieszania na przyjaciołach śpiewając jakieś stare piosenki typu disco polo.
-Wszystko z nim w porządku? - zapytał Naruto wbiegając na szpitalny korytarz, ale zatrzymał się w połowie kroku z lekko zszokowaną miną - Co mu jest? Aż tak mocno dostał w głowę? - Widząc jak zachowuje się Sasuke, każdy by o to zapytał. Sasuke spojrzał sie na Naruto i zaśmiał się. Zapał go za policzek.
- Żabcia! Zrób żabkę - zaśmiewał się zdecydowanie nie będąc sobą. Niespodziewanie objął blondyna. - Chodźmy do akademika! Chcę żabkę! Dasz mi żabkę?! Ale to będzie słodka żabcia, prawda?-  Zachowanie Sasuke wywoływało w szpitalu ogólny śmiech i zespół Uchihy musiał uważać, by nikt tego nie nagrał żeby nie przeszło do Internetu, za co lider by ich pozabijał wszystkich. - Wiecie, jaki on ma fajny tyłek?! I jak nim rusza podczas tańca?! Gdyby był laską zaciągnął bym go do łóżka i nie wypuścił - zaśmiał się brunet wieszając na Uzumakim.
-Eee.. Sasu? Co oni mu zrobili? – Naruto był zbyt zdezorientowany jego zachowaniem, aby się bronić przed jego dziwnym zachowaniem. Yugo odkleił Sasuke od blondyna.
-Morfina - mruknęła Karin przewracając oczami - Wpakujcie go szybko do samochodu.
-Chcesz jechać z nami? Raczej nie mamy tyle miejsca w samochodzie. Jeden naćpany Uchiha to i tak już za dużo - powiedział Suigetsu i popatrzał na chłopaka - Ty też nie powinieneś się zbytnio ludziom pokazywać, bo masz ślepia, które mówią same za siebie - rzeczywiście Naruto miał tak rozszerzone źrenice, że ledwo można było dostrzec jego prawdziwy kolor oczu. Popatrzał gdzieś w bok lekko się rumieniąc i usiłując uciec od spojrzeń Hebi. Miał dziś ciężki dzień i tak jakoś wyszło, że może trochę przesadził.
-Spoko, mam jak sam wrócić... - Pomógł im zapakować Sasuke do samochodu.
Przed szpitalem stał Pain i palił papierosa. Blondyn, do którego zarywał tak mu jęczał, że musi zobaczyć, co z Sasuke, że zawiózł go do pobliskiego szpitala. Dzięki temu nieźle się uśmiał obserwując to przedstawienie. Ale w euforii nie zapomniał pstryknąć im fotki z telefonu. Z pewnością kiedyś się przyda. W końcu Akatsuki nie lubiło się z Hebi.
* * *
Kolejnego dnia Sasuke obudził się z złymi wspomnieniami w głowię. Te wspomnienia to właśnie było naśmiewanie się i incydent z Naruto, żabkami i wywody na temat tego co by było, gdyby był dziewczyną. Złapał się za głowę, gdy przypomniał sobie, co było jeszcze później. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu Naruto.
-Ohayo Sasuke - przywitał się z nim blondyn siedząc na podłodze, na którą upadł chwilę temu unikając zderzenia z Sasuke po tym jak otwierał jego okno. Ubrany był w luźny czarno-pomarańczowy dres. - Wiesz, że masz limo Sasuke? – Chłopak zadający pytanie, sam miał siniaka na policzku. Pamiątka po wczorajszej utracie pracy. - Idę biegać. Nie myślałem, że wstaniesz tak wcześnie.
-Mam? Nie czuję - stęknął Sasuke, który był wykończony. - Czuje się jak przeżuty, - mruknął i po chwili namysłu opadł na łóżko. - Idę jeszcze spać, - powiedział i obrócił sie na bok. Zanim jednak Naruto wrócił z biegania, Sasuke znowu się obudził, a po chwili namysłu udał się wziąć prysznic. Spojrzał na swoje podbite oko i doszedł do wniosku, że dzisiaj nie będzie się rozłączał z okularami przeciwsłonecznymi. Wszedł pod prysznic gdzie poddał się strumieniom ciepłej pobudzającej jego ciało do życia wody.
* * *
Naruto przybiegł powrotem do pokoju. Obiegł kampus kilka razy i nawet spotkał instruktora od gitary, Kakashiego. Trochę się z nim zagadał na temat albumów ojca, więc zrzucając ciuchy popatrzał na zegarek. Miał niewiele czasu, a przed lekcjami musiał jeszcze załatwić coś dla Choujiego z sekcji filmowców. Rzucił okiem na bluzę z logiem Akatsuki na plecach wiszącą na krześle. Będzie ją musiał później oddać Painowi. Punk okazał się nadzwyczaj sympatycznym gościem jak na punka właśnie. Wszedł do łazienki. Sasuke brał prysznic, ale Naruto bardzo się śpieszył, więc po prostu zrzucił z siebie resztę ubrań i wepchnął mu się do kabiny.
-Gomen, gomen, ale bardzo się śpieszę - krzyknął na wstępie i odsunął Sasuke, samemu wchodząc pod strumień ciepłej wody. Sięgnął po mydło i najzwyczajniej w świecie zaczął się myć. Mając nadzieję, że zdąży zanim czarnowłosy się wkurzy i wyrzuci go z kabiny. Uchiha patrzył się na Naruto spojrzeniem, które gdyby była taka możliwość zabiłoby blondyna. Złapał go za rękę i obrócił go do siebie. -Ty! Co to kurna ma być?! Zapukałbyś, bo właśnie mi przeszkodziłeś! - powiedział ostrym tonem i wymownym spojrzeniem wskazał na swojego członka, który stał i był zdecydowanie wielki i gruby.
-Ou – bąknął Naruto czerwieniąc się. - Oh.. Gomen...
-Ugh nie ważne, ale się streszczaj – warknął Sasuke puszczając rękę Naruto i oparł się plecami o chłodne drzwi kabiny prysznicowej. Tymczasem Uzumaki sięgnął po szampon. Za bardzo nie miał co powiedzieć w tej niezręcznej sytuacji, ale przynajmniej może się umyć do końca. Zamknął oczy, żeby piana nie naciekła mu do nich. Starał się jak najmniej stykać z ciałem Sasuke, żeby ten go przypadkiem źle nie odebrał. Ale czego blondyn nie widział, bo miał zamknięte powieki, oczy Sasuke miały sporo ciekawych widoków do oglądania. Rzeczywiście chłopak był raczej drobnej budowy, ale ciało miał odpowiednio zadbane. Krople wody grały na opalonej skórze i delikatnie widocznych mięśniach chłopaka. Akurat w chwili, kiedy spoglądał na jędrny tyłek chłopaka i przypomniał sobie jak słyszał, że tam jest na prawdę ciasno blondyn roześmiał się głośno
-Hahaha! Sasuke!? - starł sobie wodę z twarzy odwracając do niego lekko głowę, jego oczy się śmiały - Teraz przynajmniej zapamiętasz, że jestem chłopakiem.
-Chociaż to... Powinieneś coś robić w klubie na parkiecie by nie brano cię za laskę. - Sasuke pokręcił głowa nie mając zamiaru tak głodnym spojrzeniem wpatrywać się w blondyna. Nie podobało mu się to. Czemu zaczynał się podniecać facetami? Hidanem uprawiającym seks i Naruto tańczącym w tak seksowny sposób. Widząc, że Naruto szoruje włosy odepchnął go na bok żeby spłukać z siebie pianę Darował sobie kończenia interesu z swoim penisem. Sam mu oklapnie w końcu.
-Prysznic jest twój – oznajmił i wyszedł spod prysznica.
Po krótkich bardzo czasie Naruto wyszedł spod prysznica, w pośpiechu umył zęby i ubrał się w coś. Chyba polubił koszulkę z Hello Kitty, którą kupił mu Jiraiya, bo właśnie ją założył. Do tego sportowe buty i krótkie spodenki w jakimś jasnym kolorze. Uzumaki uwielbiał jasne kolory.
-To ja lecę, pa! - Rzucił do Sasuke i chciał wybiec z pokoju, chwytając swoją torbę. Sasuke złapał go jednak za rękę zatrzymując go.- Ty Młocie! Co to za kurwa bluza Akatsuki? Nie masz prawa nosić rzeczy tego durnego zespołu dopóki jesteś moim współlokatorem! – Warknął, ponieważ na prawdę się wściekł widząc bluzę konkurencji. - Zacząłeś się kumplować z tamtymi palantami?- Wysyczał pytanie do blondyna, którego nie świadomie przyciągnął do siebie
-Aj! - Naruto jęknął - Po prostu wczoraj było chłodno i.. W ogóle, czemu mam ci się tłumaczyć? - Syknął marszcząc brwi i odpychając się od bruneta. Na prawdę był drobnej budowy, co można było wyczuć teraz kiedy zaczął się od niego odpychać rękoma - Puść mnie! To boli!
Sasuke go puścił.
- Nie waż się z nimi spotykać, chyba ze wolisz ich na swoich przyjaciół - Sasuke odwrócił się do Naruto i rzucił bluzą Paina na podłogę. Z chęcią by ją pociął i wytarł wszystkie gówna na dworze, ale nie miał zamiaru bynajmniej nosić się gdziekolwiek z tą bluzą. Wrócił do swojego pokoju, w którym zaczął dalej się ubierać, póki co był ubrany w jeansowe spodnie które trzymały mu się nisko na biodrach. Sięgnął po swoją czarną koszulę, do której założył kilka bransolet z ćwiekami. Wrócił do łazienki gdzie wziął się za szybkie osuszenie włosów, po czym poszedł na zajęcia. Bluzy nie było już w pokoju, więc Sasuke uznał, że Naruto ją wziął z sobą. Pierwsza lekcją, jaką miał był matematyka. Naruto też ją miał i jak zwykle spóźnił się na nią. Kiedy zobaczył, że Sasuke ma z nim zajęcia, odwrócił się od niego demonstracyjnie i usiadł jak najdalej od niego.
-Co mu się stało? - Spytał Suigetsu siedzący obok Sasuke. - Wczoraj inaczej się tobą przejmował.
-Idiota miał bluzę Akatsuki. Powiedziałem mu, co o tym myślę- mruknął obojętnym tonem Sasuke nie oglądając się nawet na kumpla. - Ale nie ważne, niech spada skoro trzyma z tamtymi dupkami. - Nie zdejmował z siebie okularów, które zasłaniały całkowicie jego oczy, którymi z kolei wędrował do obrażonego Naruto. Był na niego nadal zły. Ten z kolei nie oglądał się w stronę Uchihy. Jak zwykle coś tam stukał na swoim telefonie.
- Ah, możesz się dobrać do Karin, znudziła mi się - powiedział znienacka Uchiha.
-Ee... Mówisz serio? – Suigetsu był zaskoczony. Dla nikogo nie było tajemnicą, że na nią od dawna leciał. - A nim się nie przejmuj i tak wygląda na pedała. A całe Akatsuki to pedały, no może poza Konan chyba, że to trans, co też jest całkiem możliwe, jeśli się przyjrzeć Deidarze
Sasuke chcąc nie chcąc parsknął śmiechem.
- Ale wymyśliłeś, ale kto wie, może i jest transem - zaśmiał się Sasuke nic nie robiąc sobie z spojrzenia nauczyciela, który i tak nie zwrócił mu uwagi. W szkole tej nie zwracano im uwag, byli zbyt bogaci i w większości ich jedno słowo mogło zaprzepaścić karierę nauczyciela.

-A co do Karin tak mówię serio, możesz się za nią brać. I tak ty się w niej kochasz, ja nie. Dobrze jej to zrobi - powiedział Uchiha, który jednak czasami miał serce.
-Wow Sasuke, to na pewno nie od tego uderzenia w głowę? - Zapytał się niedowierzający Suigetsu.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę oczywiście pierwszą osobą, która wyszła z klasy był ten, który przyszedł ostatni. Po drodze przywitał się z Kibą, który rzucił mu klucze i pobiegł dalej.
-Yo! Sasuke! - Przywitał się Kiba - Jak tam głowa? W tych okularach to na prawdę wyglądasz jak gwiazda - zaśmiał się. Tymczasem Sasuke jakoś dziwnie dotknęła myśl, że jego współlokator mógł na prawdę się puszczać z kimś z konkurencyjnego zespołu. W dodatku przypomniały mu się słowa Kiby. "On zrobi wszystko za forsę".
-Ja jestem gwiazdą - Sasuke prychnął. -Po co dawałeś mu kluczę? - Czy ten dupek sypiał z tym czerwonowłosym gościem z Akatsuki? Jeśli tak Sasuke wypieprzy go z ich pokoju, nie ważne, że był synem Uzumakiego, nie miał zamiaru mieć w pokoju kogoś, kto sypia z Akatsuki.
-Pranie mi ma zrobić i sprzątnąć, a co? - zapytał Kiba. - Chciałeś pożyczyć mój pokój czy co? Lodówkę też czasem uzupełni
-Zrobiłeś z niego sprzątaczkę? - zapytał się Sasuke. Jakoś dziwnie odetchnął ulgą. Nie ważne pomyślał i podniósł się z krzesła. - Moja głowa ma się dobrze, bywało z nią gorzej.
-Jemu to nie przeszkadza - Kiba wzruszył ramionami. - Jakie dziś lekcje masz?
-Matma, historia muzyki, biologia, sztuka, gitara… i aktorstwo. - Rano dostał informację od brata, że będzie uczęszczał na nie. - Mam ochotę się zerwać dzisiaj, ale nie mam jak skoro ostatnią lekcję mam z Itachim. – Chłopcy wyszli z resztą z klasy. Zmierzył morderczym spojrzeniem Hidana, który pojawił się na korytarzu, ten mimo okularów Sasuke wiedział, na kogo się patrzy i mógł się też domyśleć, jakie to spojrzenie.
-No to pójdę z tobą na historię. A zamiast sztuki pójdę popatrzeć na tańce. To ciekawsze niż malarze na haju - zaśmiał się Kiba - Potem się widzimy znowu na gitarze. W ogóle to zjadłbym coś - paplał Kiba nie zwracając uwagi na bitwę wzrokową Sasuke z Hidanem. Reakcją białowłosego na spojrzenie Uchihy było wyprostowanie środkowego palca prawej ręki oraz wykonanie językiem innego ordynarnego gestu imitującego robienie loda. W odpowiedzi Sasuke palcem wskazał najpierw na Hidana potem na siebie i zrobił te n sam gest co Hidan, co miało być ostrzeżeniem, że ten skończy robiąc mu loda. Sasuke przeszedł obok blondyna i zszedł wraz z Kibą po schodach w dół by zejść do kafeterii. Miał zamiar jak najszybciej policzyć się i z Hidanem i z Kakuzu. Zwłaszcza z Kakuzu.
* * *
Jakoś minął im czas aż do zajęć z gitary. Kiba coś nawijał o ostatniej imprezie i o kolejnej, którą będzie już sam chciał zorganizować. Jedyną rzeczą, której nie lubił w lekcji gitary było to, że przychodził na nie cały ogrom Akatsuki. Deidara, Pain a nawet grająca na basie Konan. Cóż w końcu wlokła się za Painem wszędzie. Tak jak i teraz przyszli, nie wiadomo, po co przywlókł się z nimi także Hidan, który o czymś zawzięcie dyskutował z Deidarą. Ale nie wyglądało na to, aby chciał zostać na ich lekcji. Wszyscy poza tą dwójką wzięli się za strojenie gitar. Zostało jeszcze kilka minut do lekcji.
-Aaa! - Ziewnął Kiba. - Stary, dwie na noc były błędem, jestem wykończony, - zaśmiał się. I kiedy Sasuke spojrzał się w jego stronę zobaczył stojącego w drzwiach sali Uzumakiego trzymającego w ręku znienawidzoną przez Sasuke bluzę. Naruto również go zobaczył, ale tylko zrobił do niego obrażoną minę i odwrócił się od niego. Zamachał do Paina, żeby ten do niego podszedł. Czerwonowłosy odstawił swoją gitarę i podszedł do blondyna. Oparł się o framugę drzwi ponad ramieniem blondyna, był dość wysoki. Naruto na prawdę mógłby być dziewczyną.
Sasuke zaczał stroić swoją gitarę, nie potrzebował do tego dużo czasu. Po nastrojeniu od razu zaczął na niej grać. Chyba z samej wściekłości na Naruto zaczął grać najpopularniejszą piosenkę Minato, a dawno tego nie robił. Dźwięk jego gitary przebijał się przez całą klasę, niemal zagłuszając inne dźwięki, nawet te od strojonych przez uczni gitar.
Naruto zmarszczył brwi w geście niezrozumienia. Sasuke grał za głośno, żeby mógł usłyszeć co Pain do niego mówi. Punk uśmiechnął się i nachylił do ucha chłopaka trzymając za dłoń, w której trzymał jego bluzę.
Sasuke nieświadomie wściekł sie jeszcze bardziej widząc, co ta dwójka wyrabia. Nie rozumiał swojej złości. Wiedział tylko, że to go naprawdę wkurza. Cholera - pomyślał i przestał grać. Odłożył gitarę. -Działa dobrze - mruknął do Kiby, jego żyłka na skroni niebezpiecznie pulsowała. Nie miał bynajmniej zamiaru odzywać się do Naruto. Niech się pieprzy, z kim popadnie, najwyżej będzie znany jako szkolna dziwka.
-Gdzie ten pieprzony nauczyciel? – Uchiha prychnął ku zdziwieniu Kiby. Sasuke przecież szanował gitarzystę, który ich uczył. Popatrzył więc na niego zdziwiony tak bardzo, że aż się zamknął i odwrócił wzrok w tę samą stronę, gdzie znajdował się wzrok kumpla.
-Co jest kurwa? Twój współlokator kręci z Akatsuki? - zapytał.
Na twarzy Hidana pojawił się chytry uśmieszek. Widział reakcję Sasuke i w jego głowie zaczął rodzić się okrutny plan.
Pain wziął od Naruto swoją bluzę i wrócił na miejsce uśmiechając się pod nosem. Deidara szturchnął go zaczepnie w ramie coś do niego mówiąc. Ten jednak nic nie odpowiedział i powrócił do strojenia gitary nadal uśmiechając się głupio. Naruto sobie poszedł mijając się w drodze z Kakashim, który wkrótce wszedł do klasy.
-Wybaczcie spóźnienie, ale zbłądziłem na ścieżce życia - usprawiedliwił się. A Hidan wyszedł z klasy.
Sasuke nic nie odpowiedział. Miał ochotę zmyć temu punkowi uśmiech z twarzy. Na prawdę miał taka potrzebę. I co gorsza miał ochotę wyjść za Naruto z klasy. Nie zrobił tego ostatecznie koncentrując sie na lekcji. Po niej jednak, jako się pierwszy ulotnił z klasy. Poszedł na tańce, wiedząc, że na nich spotka blondyna. Jako wymówki użył Jirayi. Rozmawiał z nim właśnie kiedy Naruto wszedł na zajęcia.
-Będziesz na lekcji Jiraya? - Zapytał się Sasuke ignorując blondyna.
-Tak, mam zamiar zobaczyć ile po Kushinie odziedziczył. Poza ładną buzią oczywiście. Zaraz będzie kończył te zajęcia. Tak poza tym to, kto cię tak ładnie urządził, że masz okulary? - zapytał Jiraiya. Dość dawno nie był managerem dla tylko jednej osoby. Raczej unikał zobowiązań.
-Nie ważne. Dupek z pieprzonego Akatsuki. – brwi Sasuke spięły się ku sobie. - A ten palant z nimi jeszcze trzyma - spojrzał się na Naruto, który do nich podszedł. Swoją złość zrzucał na karb tego, że Akatsuki jest jego konkurentem. Nawet nie pomyślał o tym, że jest zazdrosny.
-Oi! Naruto! - Zawołał Jiraiya - Co ci się stało? - zapytał zaniepokojony obejmując dłońmi jego twarz, aby przyjrzeć się siniakowi na policzku.
-Wylali mnie z pracy w knajpie wczoraj - odpowiedział chłopak i zasyczał przymykając jedno oko, kiedy Jiraiya dotknął palcem siniaka. Ero-sannin zmarszczył brwi i uniósł jego głowę bardziej do światła przyglądając się jego oczom. Chwile milczał jakby miał zamiar coś powiedzieć na ten temat. Ale nie zrobił tego.
-Twoja twarz jest dla ciebie bardzo ważna. Następnym razem jak będziesz wywalany z pracy uważaj, aby na nią nie upaść, - powiedział Jiraiya i puścił twarz blondyna. - Mam nadzieję, że to nie twoja sprawka Sasuke? - zapytał patrząc teraz bardziej podejrzliwie na jego ciemne okulary.
-Nie moja. Obrażasz mnie Ero-sanin. - Sasuke prychnął. -Gdyby nie ja to Naruto byłby w gorszym stanie, bo go szef zaczął tłuc, a jak zauważyłem to chyba miał zamiar przelecieć  mu dupę, bo miał rozpięty już rozporek. Ale co z tego, że mu pomogłem, on się spotyka z tymi, którzy mi rozpieprzyli łeb. Mam nadzieje ze nie dasz się tak łatwo przelecieć Painowi, bo on tylko na to czeka.- Sasuke wysyczał ostatnie słowa do ucha Naruto, obok którego się zatrzymał, po czym najzwyczajniej w świecie się wyniósł.
-Drań! Przestań w ogóle mówić takie rzeczy! - Krzyknął za nim Naruto. Ale nie miał pewności czy chociaż go usłyszał.
-No to przynajmniej nie masz się co martwić utratą pracy, na lepsze ci to wyszło - powiedział Jirayia kładąc mu rękę na ramieniu. - Nie za bardzo mnie obchodzi, co wyprawiasz ze swoim ciałem, ale to może ci stworzyć zły wizerunek. A choroby weneryczne nigdy nie były na topie - powiedział Jiraiya ojcowskim tonem, na co blondyn wyrwał mu swoje ramię ze złością.
-Czemu wszyscy biorą mnie za jakąś dziwkę?! Ja się nawet w życiu nie całowałem! - wściekł się blondyn, na co Jirayię lekko zamurowało.
-O.. No to jeszcze nic straconego - powiedział sannin i pochylił się nad chłopakiem przyciągając go do siebie w pasie. Ten jednak zakrył mu twarz dłonią odpychając się od niego.
-Nie to, żebym tak bardzo zaraz chciał - powiedział, a Jiraiya zaczął się śmiać i go puścił - P... Pierwszy pocałunek powinien być... no powinienem być zakochany - powiedział w końcu i zaczerwienił się lekko. Sannin położył mu dłoń na głowie i potarmosił włosy.
-Naruto! Lepiej zakochaj się szybko! Aktor potrzebuje tej umiejętności - mrugnął do niego okiem. Poszli w stronę sali od aktorstwa.
C.D.N.
by Deki & N

2 komentarze:

  1. Dziekuje Gruzjo :* czekam na nastepny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejoooooo ^^
    Nadrabiam zaległości, których w ostatnim czasie trochę sobie nazbierałam x'D
    Bardzo lubię to opowiadanie, chociaż zwykle uchylam się przed czytaniem opowiadań, gdzie bohaterzy wykreowani są na z pozoru idealne, snobistyczne gwiazdki, rzeczywistość jest trochę podkoloryzowana, a showbiznes dla każdego. Jednak tutaj się nie zawiodłam, ponieważ fabuła nie jest cukierkowa, momentami trochę surrealistyczna, ale całkiem wiarygodna. Naruto to taka trochę ciota, ale widać, że przeszedł nie mało i jak chce, potrafi sobie poradzić w życiu.
    Szkoła nad wyraz specyficzna, ale zarazem ciekawa. Choć, szczerze, jeżeli takie placówki naprawdę istnieją, to ja nie chcę mieć z nimi nic a nic wspólnego xD Wole moje publiczne gimnazjum xD
    Ogólnie fabuła mi się podoba, mimo, że motyw często używany, to nie jest oklepany, postacie mają określone charaktery co również przypadło mi do gustu ;] Czekam na 6 rozdział i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń